Awans na mistrzostwa świata, trzeci z rzędu ORLEN Puchar Polski, pierwsze w karierze seniorskie mistrzostwo Polski i nagroda dla najlepszego bramkarza sezonu ORLEN Superligi – tak wyglądał ostatni miesiąc w wykonaniu Marcela Jastrzębskiego. Razem z bramkarzem Orlen Wisły Płock i reprezentacji Polski podsumowujemy ostatnie wydarzenia. Zapraszamy do przeczytania rozmowy.
Maciej Szarek, Związek Piłki Ręcznej w Polsce: Jak smakuje pierwsze w karierze mistrzostwo Polski? W finale ORLEN Superligi sezonu 2023/2024 Orlen Wisła Płock pokonała Industrię Kielce bilansem 2:0 i po 13 latach przerwy wróciła na pierwsze miejsce w kraju.
Marcel Jastrzębski: Zaraz po drugim meczu dostałem takie samo pytanie i nie wiedziałem jak odpowiedzieć, ale teraz emocje już opadły i mogę przyznać, że tytuł smakuje bardzo dobrze. Był czas na świętowanie, teraz będziemy mieli moment na odpoczynek, ale wiemy już, że następny sezon może być jeszcze trudniejszy i będziemy musieli wejść w niego jeszcze mocniej, bo Industria Kielce na pewno nam nie odpuści. Weszliśmy na szczyt, ale teraz musimy się na nim utrzymać. Mistrzostwo smakuje też tym lepiej, że zgarnęliśmy dublet, bo wygraliśmy z kielczanami również w finale ORLEN Pucharu Polski (29:20).
Jak wyglądało świętowanie?
Zaczęło się już w Hali Legionów, a potem w autokarze powrotnym z Kielc do Płocka. To była ciekawa droga (śmiech)! Jazda nam się dłużyła, bo nie mogliśmy doczekać się aż przywieziemy puchar do Płocka. Dzień po meczu mieliśmy fetę z kibicami na płockim rynku. Wspólnie świętowaliśmy, zostaliśmy, żeby rozdać autografy, a potem bawiliśmy się dalej już we własnym gronie.
Jak finałowe mecze wyglądały z twojej perspektywy?
Zwłaszcza pierwszy mecz w Płocku przyniósł bardzo duże emocje i nerwy. Nie dość, że było to pierwsze spotkanie finałów, które miało ustalić przebieg całej rywalizacji, to graliśmy przed własną publicznością i bardzo chcieliśmy wygrać. Po bramce Kiryla Samoily (na remis 22:22 po regulaminowym czasie gry – red.) wszystkie emocje wybuchły, tak samo było w serii rzutów karnych. W drugim meczu byliśmy już spokojniejsi i bardziej skupieni na samej grze. Graliśmy jak w transie. Od początku wierzyliśmy w wygraną i chcieliśmy zamknąć sprawę mistrzostwa w dwóch meczach. Wiedzieliśmy, że w trakcie spotkania będą lepsze i gorsze momenty, obie drużyny będą miały swoje szanse, a kluczem będzie to, żeby je wykorzystać. Najważniejsze, co było na końcu.
Z meczów finałowych szczególnie zapamiętam dwa momenty: bramkę Kiryla Samoily w Płocku z rzutu wolnego i obroniony rzut karny na wagę mistrzostwach przez Mirko Alilovicia w Kielcach. W obu momentach wybuch emocji był niepowtarzalny.
A jeśli chodzi o twoje występy? W Kielcach odbiłeś siedem piłek.
W drugiej połowie zatrzymałem sam na sam Daniela Dujshebaeva. Z finałów jestem zadowolony, ale cały sezon nie był najlepszy w moim wykonaniu, zwłaszcza porównując do poprzedniego…

A jednak otrzymałeś statuetkę “Gladiatora” dla najlepszego bramkarza ORLEN Superligi… Na polskich parkietach zanotowałeś aż 217 obron przy 33.64% skuteczności. W obu przypadkach to ścisła ligowa czołówka.
To oczywiście miłe wyróżnienie, ale wiem – choć to zabrzmi dziwnie – że mogę grać o wiele lepiej. W tym sezonie miałem zbyt duże wahania formy, wciąż potrzebuję stabilizacji. Chcę być najlepszy i do tego będę dążył. Żeby było jasne, ogólnie sezon oceniam pozytywnie. Aby zagrać w finale, wcześniej trzeba było rozegrać wiele dobrych spotkań. Wiem jednak, że stać mnie na więcej. Mimo tych statystyk, podtrzymuję, że muszę jeszcze dużo pracować.
Gdybyś miał wybrać swoje najlepsze mecze w sezonie, które byś wskazał?
W Lidze Mistrzów domowy mecz przeciwko Montpellier HB (Marcel Jastrzębski zanotował w nim 16 interwencji i miał 52% skuteczności – red.), a w ORLEN Superlidze… drugi finał przeciwko Industrii Kielce. Czasem nie liczy się liczba obron, a ich waga. Po kilku słabszych miesiącach, kiedy ja i Mirko Alilović nie pomagaliśmy drużynie tak, jak byśmy chcieli, w końcówce sezonu weszliśmy na wyższy poziom.
Mirko Alilović był bohaterem finałów ORLEN Superligi?
Na pewno.
Co się zmieniło na przestrzeni sezonu, że z formą trafił akurat na najważniejsze mecze?
To trudne pytanie. W trakcie sezonu bardzo dużo rozmawialiśmy i obaj dobrze wiedzieliśmy, jaka była sytuacja. Nie opowiadaliśmy sobie bajek. Myślę, że Mirko potrzebował jednego bardzo dobrego meczu, który przełamie złą passę. Dobrze zagrał już w ćwierćfinale ORLEN Superligi przeciwko Agred Rebud Ostrovii Ostrów Wielkopolski (Alilović odbił 14 rzutów, 44% skuteczności). Cała drużyna zagrała fatalnie, wygraliśmy tylko jedną bramką (21:20), ale Mirko świetnie pomógł drużynie i chyba wtedy coś się zmieniło. Mówiąc potocznie, “odpalił” i utrzymał formę już do końca sezonu.

Wy bramkarze sami wiecie, co powoduje, że raz gracie dobrze, a raz nie?
Gdyby każdy bramkarz wiedział, od czego zależy jego forma, to każdy grałby na 40% skuteczności w każdym meczu. Czasem nie mamy pojęcia, wciąż tego szukamy. Na tym to polega.
Co dała ci praca z Mirko Aliloviciem?
Mirko to przede wszystkim wielkie doświadczenie. Widzę, jak broni bazując właśnie na nim. Obserwuję go na treningach i na meczach, staram się wyłapać to, co działa i potem wprowadzić do swojej gry. Mirko to bardzo fajny kolega, z którym zawsze można pogadać i dobrze się z nim współpracuje. Chętnie dzieli się swoim doświadczeniem, służy radą i pomocą. Bardzo dobrze spełnia swoją rolę w drużynie.
Niedawno przedłużyłeś kontrakt w Płocku do 2028 roku. Teraz bronisz z Mirko Aliloviciem, a mówi się, że do Wisły dołączyć ma Torbjørn Bergerud. Jak odnajdujesz się wśród tych wielkich nazwisk?
Muszę patrzeć na to na dwa sposoby. Z jednej strony chcę stworzyć jak najlepszy duet z każdym bramkarzem w drużynie, żeby jak najlepiej pomóc zespołowi. Z drugiej strony mam jednak swoje ambicje. Chcę być najlepszy, chcę być numerem jeden i chcę grać jak najwięcej.
Ktokolwiek będzie ze mną bronił w przyszłości, na pewno będzie to dobry bramkarz, co będzie tylko z korzyścią dla mnie, bo będę mógł czerpać doświadczenie i będę musiał stale poprawiać swój poziom, żeby utrzymać się w rywalizacji.
Liczymy na to także w kontekście reprezentacji Polski. Bez ciebie Biało-Czerwoni przegrali w Gdańsku ze Słowacją (28:29), żeby awans na Mistrzostwa Świata w 2025 roku wywalczyć na wyjeździe (33:25), gdzie dołożyłeś swoją cegiełkę (5 interwencji).
W tym dwumeczu mieliśmy całkiem nowy skład, ale nie ma co szukać wytłumaczeń, bo pierwszy mecz zagraliśmy po prostu bardzo słabo. W rewanżu poprawiliśmy większość rzeczy, dlatego wygraliśmy dość pewnie i awansowaliśmy. To jest najważniejsze.

Byłeś zły na Marcina Wicharego (trenera bramkarzy w reprezentacji Polski), że nie dał ci zagrać w pierwszym meczu w Gdańsku?
Na pewno trochę tak, bo każdy sportowiec i każdy bramkarz zawsze chce grać i kiedy nie gra, to nie jest zadowolony! Ale dobrze rozumiałem tę decyzję. Podczas wcześniejszego zgrupowania wypadłem najsłabiej, więc znałem powód mojej absencji i go zaakceptowałem. Cieszę się, że w drugim meczu wyszedłem na parkiet i mogłem pomóc kadrze.
Moim pierwszym marzeniem było zagrać w reprezentacji, a teraz chcę się w niej utrzymać. W trakcie nadchodzącej jesieni czeka nas wyrównana rywalizacja o wyjazd na mistrzostwa świata. Dla mnie byłyby to pierwsze mistrzostwa świata w karierze. Myślę, że tak duża rywalizacja na pozycji bramkarza to dla nas bardzo dobra sytuacja i duża motywacja. Kiedy wiem, że na moje miejsce jest kilku chętnych, to mam świadomość, że jak nie zrobię treningu, to ktoś inny może mnie zastąpić. Wspólnie się napędzamy. Mamy zdrowy i korzystny układ.
Już w środę 29 maja odbędzie się losowanie fazy grupowej Mistrzostw Świata 2025. Masz jakieś życzenie względem wymarzonej grupy?
Wymarzona grupa to taka, w której wygramy jak najwięcej meczów (śmiech)! Jeśli miałbym wybrać jakiegoś przeciwnika, to może chciałbym zagrać z Danią, żeby zmierzyć się z Niklasem Landinem. Żałowałem, że w Lidze Mistrzów nie trafiliśmy na Aalborg Handbold, bo jeszcze nie miałem okazji zagrać z nim w jednym meczu. A reszta? Co będzie, to będzie. Będziemy walczyć z każdym.
Jakie masz plany na wakacje?
Myślę, że do treningów wrócę w kolejnym tygodniu, a teraz będę się cieszył chwilą odpoczynku. W trakcie przerwy między sezonami pojadę na obóz bramkarski do Chorwacji jako wykładowca. W poprzedniej edycji uczestniczyli np. Andreas Wolff i Viktor Hallgrimsson, a w tym roku będę ja, Mirko Alilović i Sandro Mestrić. Obóz skierowany jest dla młodych zawodników i przyjeżdżają tam bramkarze z całego świata. Ja też będę mógł dużo wyciągnąć z obecności na obozie. Będę mógł np. podpatrzeć treningi innych bramkarzy i zobaczyć, na co zwracają uwagę. Ja też wciąż muszę się jeszcze dużo nauczyć.




![orlen_wspinaczka_2048x340_100kb[89]](https://zprp.pl/wp-content/uploads/2025/01/orlen_wspinaczka_2048x340_100kb89-1.jpg)
