Reprezentacja Polski kobiet pod wodzą selekcjonera Arne Senstada przegrała z Holandią (22:26) na inaugurację towarzyskiego turnieju Golden League w Den Bosh. Biało-Czerwone bardzo dobrze weszły w mecz, ale o zwycięstwie rywalek zadecydował nieudany początek drugiej części spotkania. W sobotę Polki zmierzą się z Norwegią (godz. 13.30).
Holandia – Polska 26:22 (12:10)
Polska: Płaczek, Zima, Wdowiak – Balsam 3, Cygan 3, Drażyk, Grabińska 1, Granicka, Kobylińska 5, Kochaniak-Sala 2, Michalak, Nocuń 1, Nosek 1, Olek, Rosiak, Szynkaruk 4, Urbańska, Uścinowicz 2.
Holandia: van der Vorst, Schanssema – van Maurik 3, Bakker, van Galen 1, Ternede 3, Wolfs 1, van der Helm 7, Horvers 2, Luchies 4, van Vliet 2, Maarschalkerweerd 2, Loy, Vollebregt 1.
Biało-Czerwone wróciły w czwartek na międzynarodowe parkiety po raz pierwszy od zakończenia Mistrzostw Europy 2024. Na inaugurację towarzyskiego turnieju z serii Golden League w holenderskim Den Bosh Biało-Czerwone miały zmierzyć się z gospodyniami, co oznaczało, że kibice mogli obejrzeć starcie dziewiątej i szóstej drużyny Starego Kontynentu.
Selekcjoner Arne Senstad mógł w czwartek skorzystać z całej 18-stki zawodniczek, którą powołał na turniej. W pierwszym składzie wybiegły Barbara Zima, Magda Balsam, Monika Kobylińska, Karolina Kochaniak-Sala, Paulina Uścinowicz, Daria Michalak i Marlena Urbańska.
Obie drużyny potrzebowały kilku minut, aby dobrze wejść w mecz. Szybciej na dobre tory weszły jednak Polki, bo wynik spotkania w 3. minucie otworzyła z rzutu karnego Magda Balsam, a po chwili wynik podwyższyła Monika Kobylińska. Rywalki pierwszą bramkę rzuciły dopiero w 6. minucie. W pierwszym fragmencie wielką przeszkodą na drodze Holenderek była świetnie dysponowana w polskiej bramce Barbara Zima.
Niestety, po dobrym początku gra naszych kadrowiczek nieco się zacięła. O czas na żądanie poprosił trener rywalek, a po powrocie do gry inicjatywę przejęły właśnie Holenderki. Po niespełna kwadransie gry tablica wyników znów wskazała remis (4:4).
O chwilę na rozmowę ze swoimi zawodniczkami poprosił także trener Arne Senstad. Jego uwagi nieco ustabilizowały grę naszego zespołu, a Norweg zaczął konsekwentnie rotować składem, dając szansę większości spośród swoich podopiecznych. Kolejne błędy Polek sprawiły, że w 18. minucie Holenderki po raz pierwszy w meczu wyszły na prowadzenie (6:5), ale spotkanie dalej toczyło się w rytmie gol za gol.
Jeszcze w trakcie pierwszej partii szansę na debiut w narodowych barwach otrzymała obrotowa Klaudia Grabińska, w bramce udanie zamedlowała się też Paulina Wdowiak. Tuż przed końcem pierwszego pół godziny Holenderki zdążyły jednak podwyższyć przewagę, dzięki czemu na przerwę zeszły przy prowadzeniu 12:10.
Po powrocie do gry Holenderki kontynuowały dobrą passę i zaczęły dominować nad boiskowymi wydarzeniami. Na każdą bramkę Polek gospodynie odpowiadały co najmniej dwoma trafieniami, dlatego różnica dzieląca obie ekipy szybko rosła. W pewnym momencie dystans wynosił już siedem “oczek” (22:15).
Niezrażony niekorzystnym wynikiem trener Senstad dalej sprawdzał różnie ustawienia personalne i taktyczne, a pierwszy występ w seniorskiej reprezentacji Polski zanotowała druga z debiutantek, Joanna Granicka.
Z czasem metoda Norwega zaczęła przynosić pożądane skutki, bo na około dziesięć minut przed końcem gry Biało-Czerwone popisały się serią czterech goli i zmniejszyły straty do trzech trafień (19:22).
Niestety, końcówka meczu znów należała do gospodyń, które przytomnie zareagowały na lepszy okres gry Polek, dzięki czemu ostatecznie zwyciężyły 26:22. Ambitne reprezentantki Polski do końca próbowały odwrócić losy meczu, ale gospodynie nie pozwoliły odebrać sobie zwycięstwa. Tytuły MVP meczu powędrowały w ręce Moniki Kobylińskiej i Judith van der Helm.
Po dniu przerwy Biało-Czerwone wrócą do gry w turnieju Golden League. W sobotę 8 marca Polki zmierzą się z mistrzyniami Europy – Norweżkami. Początek spotkania o godz. 13.30, transmisja na żywo na kanale Polsat Sport 2 oraz w aplikacji Polsat Box Go.
fot. @fotoreza
