Łomża Vive Kielce w piątym występie Ligi Mistrzów pokonało 39:33 FC Porto. To czwarta wygrana mistrzów Polski w bieżących rozgrywkach elity.
Po raz pierwszy w protokole po stronie mistrzów Polski w tym sezonie pojawiło się tylko czternaście nazwisk. Podobnie było w przypadku rywali. To efekt kontuzji, które nie ominęły drużyn z Kielc i Porto.
Podopieczni Talanta Dujszebjewa kontynuowali serię trzech kolejnych meczów Ligi Mistrzów we własnej hali. Warto zaznaczyć, że FC Porto trzeci sezon z rzędu konkuruje z Vive. Połączenie szwedzkiej dyscypliny taktycznej trenera Magnusa Anderssona z południową żywiołowością portugalskich zawodników zrobiło z drużyny FC Porto mieszankę groźną dla każdego rywala. Przebieg spotkania to potwierdzał. Praktycznie na każdą bramkę Łomży Vive mistrz Portugalii długo odpowiadał trafieniem.
Szymon Sićko potrzebował czasu i kilku prób, aby skorygować celownik i pokonać dobrze dysponowanego bramkarza rodem z Danii, Sebastiana Frandsena. Wynik do przerwy ustalił po dynamicznej akcji i zmianie kierunku ataku, Alex Dujszebajew
Na drugą połowę w składzie kielczan pojawił się Mateusz Kornecki, który na końcowe minuty ustąpił miejsca Andresowi Wollfowi. Doskonały występ zaliczył islandzki skrzydłowy Sigvaldi Gudjonsson. Islandczyk (9/10) trafiał karne, zdobywał gole po wkrętkach a także precyzyjnie asystował z czego skorzystał Sićko.
We wszystkich ośmiu meczach między tymi zespołami Vive rzucało przynajmniej 30 goli. Historia się powtórzyła.
Łomża Vive Kielce – FC Porto 39:33 (21:17)
Łomża Vive: Wolff, Kornecki – Sanchez, Sićko 6, Dujszebajew 5, Tournat 5, Karacić 4, Moryto, Thrastarson 1, Surgiel, Gębala, Karalek 5, Gudjonsson 10, Nahi 3. Kary 8 min.
Porto: Frandsen, Mitrevski – Veitia 3, Iturriza 5, Cruz 1, De Abreu 1, Mbengue 2, Silva Sousa 3, Slisković 7, Silva da Borges, Salina 6, Areia 2, Alves 3, Hurtado. Kary 18 min.
Sędziowie: Matija Gubica, Boris Milosević (Chorwacja). Widzów 4100.
