27 kwietnia 2019

Rozgromili PSG! Wielki mecz PGE Vive w Lidze Mistrzów

To miał być mecz sezonu w Hali Legionów. Był. Nie tylko na trybunach, ale – co najważniejsze – na parkiecie. W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowej rywalizacji z Paris Saint-Germain PGE Vive Kielce wygrało 34:24 (16:11) i jest bardzo blisko awansu do turnieju Final 4 EHF Champions League. Kielczanie  udadzą się na rewanż do Paryża z zaliczką aż dziesięciu bramek!

Fot. N.Barczyk / PressFocus

Fot. N.Barczyk / PressFocus

Demony przeszłości

Nic dwa razy się nie zdarza. Taka myśl przyświecała w Kielcach przed rozpoczęciem ćwierćfinałowej batalii w Lidze Mistrzów. Podobnie jak przed rokiem PGE VIVE o udział w Final Four w Kolonii mierzyć się miało bowiem z Paris Saint-Germain. Wspomnienia są traumatyczne – 12 miesięcy wcześniej francuski gwiazdozbiór sprawy dwumeczu rozstrzygnął już w pierwszej połowie pierwszego starcia, wygrywając ją w Kielcach 22:10. „Gorzej być nie może! Nie ma szansy na powtórkę!” – zarzekał się szkoleniowiec mistrzów Polski, Talant Dujszebajew. Historia dla kielczan była jednak bezlitosna: w zeszłym sezonie obie ekipy mierzyły się czterokrotnie. Za każdym razem zwycięscy byli Francuzi.

Teraz czekano na nowe rozdanie i odwrócenie karty. „Liczyć się będzie taktyka. To będzie spotkanie dwóch fantastycznych trenerów, niczym szachy. Sprytniejszy przechytrzy drugiego” – zapowiadał Artsiom Karalek. Z tym jednak, że trener PGE VIVE na szachownicy nie mógł umieścić kilku ważnych figur: Michała Jureckiego, Daniela Dujshebaeva oraz Krzysztofa Lijewskiego. Występ Julena Aguinagalde do końca stał za to pod znakiem zapytania. PSG do Kielc przyjechało natomiast w najmocniejszym składzie, jedynie bez Benoita Kounkoud.

Gra się tak, jak gospodarz pozwala

Wspomniane szachy zaczęły się od pierwszej minuty. Wyjściowa druga linia gości budziła grozę: Sagosen, Hansen, Remili, ale utrudniać jej życie miał Blaż Janc, jako wysunięty obrońca w systemie 5-1. PSG zagrożenie sieje jednak z każdej pozycji, szybkie trzy bramki dla gości zdobył skrzydłowy Uwe Gensheimer. PSG prowadziło 3:1. Początek z koszmaru.

Francuzom nie można pozwolić się rozpędzić, efekty zaniedbania kielczanie znają aż za dobrze. Dlatego już za chwilę wynik brzmiał 3:3. Z każdą interwencją w kieleckiej bramce rósł Vladimir Cupara, a VIVE nie dość, że wyrównało wynik, to po 12. minutach wyszło na pierwsze w meczu prowadzenie (7:6). Alex Dujszebajew zaraz podwyższył przewagę (8:6), a Hala Legionów eksplodowała. Mistrzowie Polski w obronie grali na krawędzi brutalności, w ataku szukali prostych, ale efektywnych sposobów. Gwiazdy z Paryża nie mogły się odnaleźć i pokonać kieleckiej obrony 5-1. Na potęgę pudłował Luc Abalo, wstrzelić nie mógł się nawet Nikola Karabatić. Do przerwy gościom wyliczono ledwie 50% skuteczności w ataku!

Kieleckie TGV

Mistrzowie Polski ustabilizowali przewagę, ale podopieczni trenera Dujszebajewa chcieli więcej. Rekin poczuł krew, goście wyglądali na przytłoczonych atmosferą i grą VIVE. Polacy trzy bramki przewagi osiągnęli po trafieniu Arkadiusza Moryto (11:8, 21 min.) – wtedy reagować próbował jeszcze Raul Gonzalez – i dominacja VIVE rosła: Mariusz Jurkiewicz dał mistrzom Polski cztery bramki zaliczki (12:8), Julen Aguinagalde pięć (14:9), a Alex Dujszebajew sześć (16:10). Gospodarze odjeżdżali w tempie francuskiego TGV.

Imperium kontratakuje

W paryskiej szatni musiało paść kilka ciężkich słów, bo po przerwie naprzeciw kielczan stanął inny zespół. Nie minęło pięć minut drugiej partii, a Francuzi zniwelowali straty o połowę (17:14). W bramce obudził się Thierry Omeyer. Gdy na przymusowy odpoczynek udał się Nikola Karabatić, goście podjęli ryzyko, grając bez bramkarza. Kielczanie skrzętnie skorzystali z okazji, Mariusz Jurkiewicz – dwa razy rzutem przez całe boisko – przywrócił przewagę VIVE do pięciu trafień.

Na parkiecie zrobiło się nieprzyjemnie. Dochodziło do wielu przepychanek, sędziowie ledwo nadążali z wysyłaniem graczy na ławkę kar. „Galacticos” z Paryża, nie mogąc pokonać kielczan w sportowejwalce, zmienili taktykę i zaczęli prowokować gospodarzy, w ten sposób chcąc zmienić obraz meczu. I faktycznie, choć mozolnie, zaczęli odrabiać straty. Kwadrans przed końcem tracili cztery bramki (25:21). Szalał Gensheimer (11 bramek).

Stacja końcowa: Kolonia

Kielecki ekspres ani myślał jednak zwalniać. Po chwilowej zadyszce znów – nomen omen – wrócili na dobre tory. Dobre? Ba! Doskonałe! Na kole rywali rozstawiał Artsiom Karalek (6 trafień), bombardował Kulesz (też 6 bramek) ale przede wszystkim najlepszy mecz w żółto-biało-niebieskiej rozgrywał Cupara. Dziesięć minut przed końcem VIVE przekroczyło nawet przewagę z pierwszej połowy (28:21)!

Cel jest przecież jeden: Kolonia. O awansie do najlepszej czwórki Europy może zadecydować każda bramka, dwumecz trwa 120 minut, więc kielczanie wciąż walczyli o każdą bramkę. Fantastyczną dyspozycję utrzymali do ostatniego gwizdka, a Vladimir Cupara 30 sekund przed końcem najpierw obronił rzut Sandera Sagosena, by rzutem do pustej bramki ustalić wynik spotkania na 34:24, dając mistrzom Polski najwyższe prowadzenie w meczu!

Przed rewanżem w Paryżu PGE VIVE jest na autostradzie do Final Four.

Liga Mistrzów / 1/4 finału / pierwszy mecz:

PGE VIVE KIELCE – PARIS SAINT-GERMAIN 34:24 (16:11)

KIELCE: Ivić, Cupara 1 – Bis, A. Dujshebaev 2, Aguinagalde 3, Jachlewski 1, Janc 4, Jurkiewicz 1, Kulesz 6, Moryto 1, Mamić, Cindrić 5, Fernandez Perez, Karalok 6.

PSG: Omeyer, Corrales – Gensheimer 11, Stepancić, Keita, Sagosen 1, Toft Hansen, Remili 5, Abalo, Dourte, L. Karabatić 1, Morros, Hansen 5, N. Karabatić, Ekhdal du Rietz, Nahi.

SKLEP KIBICA

KOSZULKI | SZALIKI | CZAPKI | GADŻETY

Pin It on Pinterest