12 października 2019

LM: Montpellier wygrało w Kielcach

Montpellier HB pokonało w Kielcach PGE VIVE w ramach 4. kolejki Ligi Mistrzów 29:27 (14:12). To już druga porażka mistrzów Polski z rzędu w Champions League.

fot. PressFocus

Liga Mistrzów wróciła po dwutygodniowej przerwie. PGE VIVE miało więc dość czasu na wyciągnięcie wniosków po dość zaskakującej porażce w Porto (30:33). Sytuacja kielczan w tabeli nie była jednak zbyt komfortowa, bo przed kolejnym spotkaniem mistrzowie Polski zajmowali dopiero 5. lokatę. By pozostać w walce o czołowe miejsca, PGE VIVE potrzebowało punktów. – Nie możemy rozpamiętywać porażki w Porto. Mamy przed sobą nowe wyzwanie – mówił Mariusz Jurkiewicz.

Kolejny rywal nie należał jednak do najłatwiejszych, do Kielc przyjechała bowiem ekipa Montpellier (3. miejsce w tabeli), która z ostatnich dwóch odwiedzin w stolicy województwa Świętokrzyskiego za każdym razem przywoziła na pamiątkę zwycięstwo. – Chcemy wygrać tu trzeci raz z rzędu! Pokażemy swoje atuty: szybkość działania i mobilność – zapewniał trener Francuzów Patrice Canayer. Szkoleniowiec zadanie miał o tyle utrudnione, że nie mógł skorzystać ze swoich najlepszych kart: pauzował mózg drużyny Diego Simonet, najlepszy strzelec Melvyn Richardson oraz rozgrywający Gilberto Duarte i Jonas Truchanovicius.

Okoliczności zdawały się jednak dodatkowo motywować gości. Szybkie dwie bramki dały im prowadzenie 2:0 (3. min.). Kielczanie zaś nie mogli złapać dobrego rytmu: mnożyły się proste błędy, niedokładności albo zwykły pech, przez co w ich akcjach brakowało tempa. Marin Sego we francuskiej bramce odbijał także zdecydowanie więcej piłek od Andreasa Wolffa. Wszystko to sprawiło, że rywale po pierwszych dziesięciu minutach prowadzili 5:2.

Tym razem trener Dujszebajew nie czekał długo z decyzjami i po chwili w bramce pojawił się Mateusz Kornecki. Polak zaliczył kilka udanych interwencji, dzięki czemu Francuzi nie powiększali już przewagi. Przez dłuższy czas utrzymywała się dwu-trzy bramkowa różnica.

Montpellier kolejny szturm przeprowadziło tuż przed zmianą stron. Kielczanie zbliżyli się wówczas na jedno trafienie (9:10, 20. min.), ale kolejne trzy trafienia były już udziałem Francuzów (14:10, 28. min.). Równo punktowali wszyscy podopieczni trenera Canayera. To było ich najwyższe prowadzenie w meczu. Na szczęście, gospodarzom udało się w ostatnich sekundach odpowiedzieć dwiema bramkami (12:14).

Zaraz po wznowieniu gry kolejną kontaktową bramkę zdobył Władysław Kulesz (13:14), ale po chwili goście zanotowali kolejną serię trzech bramek bez odpowiedzi kielczan. Było 13:17 (35. min.), Francuzi odbudowali przewagę.

Mistrzowie Polski próbowali na różne sposoby: do bramki wrócił Wolff, trener Dujszebajew rotował składem i systemem obrony. W końcu, kwadrans przed końcem Blaż Janc znów doprowadził do kontaktu (21:22). Historia lubi się jednak powtarzać… kolejne trzy bramki znów zdobyło Montpellier i wszystko wróciło do punktu wyjścia (25:21, 49 min.).

Podejście numer cztery: Julen Aguinagalde w 54. minucie zdobywa kontaktową bramkę (25:26), kolejną Janc trzy minuty później (26:27). Do remisu nie udało się już jednak doprowadzić. W ostatnich minutach Francuzi nie wypuścili przewagi z rąk i ostatecznie triumfowali 29:27.

Za tydzień VIVE na wyjeździe zagra z Mieszkowem Brześć.

Liga Mistrzów / Grupa B / 4. kolejka:

PGE VIVE KIELCE – MONTPELLIER HB 27:29 (12:14)

VIVE: Kornecki, Wolff – Karacić 1, A. Dujshebaev 1, Pehlivan, Aguinagalde 6, Janc 7, Lijewski 2, Jurkiewicz, Kulesz 5, Moryto 2, Fernandez Perez 1, Karalek 2, Guillo.

MONTPELLIER: Sego, Bonnefoi, Portner – Villeminot 5, Descat 4, Grebile 3, Tskhovrebadze, Bos 3, Mengot, Pettersson 1, Porte 4, Lenne 2, Afgour 1, Soussi 6.

Sędziowali: Matija Gubica oraz Boris Milosevic (z Chorwacji) 

SKLEP KIBICA

KOSZULKI | SZALIKI | CZAPKI | GADŻETY

Pin It on Pinterest