Przypominamy materiały o wybitnych osobowościach polskiej piłki ręcznej, które w dziale historia, przez lata ukazały się w magazynie „Handball Polska”.
Handball Polska nr 09-10/145-146/2019
Tekst > Władysław Zieleśkiewicz
Zdjęcia > zbiory ZPRP
Henryk Mrowiec był zawodnikiem występującym na pozycji obrotowego, imponującym szybkością i walecznością oraz umiejętnością wypracowywania dobrych pozycji strzeleckich dla partnerów z drużyny, m.in. poprzez skuteczne zasłony. Był dobrym egzekutorem i jednym z filarów obrony, graczem wyróżniającym się dyscypliną w realizowaniu założeń taktycznych i zwolennikiem gry fair play, Jako człowiek jest niezwykle koleżeński i niekonfliktowy.
Piłka ręczna pierwszym wyborem
Urodził się w Grodkowie na Opolszczyźnie. W rodzinie nie było tradycji sportowych, ale wszyscy domownicy zawsze mocno kibicowali Biało-Czerwonym, zwłaszcza w grach zespołowych. Bardzo lubił sport, jednak dopiero w wieku 14 lat zdecydował się pójść na prawdziwy trening. Zrobił to w towarzystwie kolegi z klasy, który już od jakiegoś czasu trenował szczypiorniaka. I wszystko było już jasne, piłka ręczna stała się pierwszym wyborem. Henryk musiał teraz szybko nadrabiać zaległości w stosunku do swych rówieśników, którzy dysponowali lepszym wyszkoleniem technicznym. Wkrótce jednak tej różnicy nie było już widać i pojawiły się pierwsze sportowe sukcesy. W dużej mierze zawdzięcza to wspaniałym trenerom-wychowawcom oddanym bez reszty piłce ręcznej – Zdzisławowi Zielonce, nauczycielowi ze szkoły podstawowej i Jerzemu Piotrowiczowi, szkoleniowcowi GKS Grodków. Ten ostatni w pewnym sensie ukształtował Henryka jako szczypiornistę i wybrał dla niego pozycję obrotowego. Od początku gra na kole bardzo odpowiadała Henrykowi i pozostał jej wierny do końca kariery, wzbogacając po drodze repertuar zagrań i doskonaląc współpracę z partnerami.
Przejście do Gwardii Opole
Historia Henryka Mrowca związana z Gwardią Opole zaczęła się jeszcze w szkole średniej w Grodkowie. Był wtedy zawodnikiem GKS Grodków, ale w ramach specjalnego wyróżnienia miał możliwość uczęszczania na treningi pierwszoligowej Gwardii Opole. Dojazd autobusem do Opola wraz z przejazdem powrotnym zajmował osiemnastolatkowi blisko trzy godziny, jednak trenowanie u boku klasowych zawodników było najważniejsze, był już wtedy zdeterminowany do dużego wysiłku. Pełnoprawnym graczem Gwardii został w sezonie 1978/1979, zaliczając 16 spotkań i zdobywając swoje pierwsze bramki. Wyjściową „siódemkę” tworzyli wówczas bramkarz Jerzy Rusin oraz zawodnicy w polu – Jan Chudzikiewicz, Ryszard Wilanowski, Piotr Czaczka, Henryk Zajączkowski, Ryszard Konfisz, Gerard Piechota i Ryszard Paliwoda. Co ciekawe, sportowym idolem będącego u progu kariery Henryka był dawny obrotowy Gwardii, a później filar Śląska Wrocław i reprezentacji Polski, Andrzej Sokołowski. Liczne zalety tego zawodnika przez szereg lat były inspiracją dla Henryka Mrowca w podnoszeniu umiejętności gry na kole. Tymczasem drużyna z Opola, mimo wysiłków trenera Zbigniewa Czekaja i czołowych graczy, nie była w stanie przebić się do krajowej czołówki, ustępując miejsca Śląskowi Wrocław, Anilanie Łódź czy Hutnikowi Kraków. Nie obyło się też bez spadków do drugiej ligi. Z czasem do gwardzistów przylgnęła nawet „łatka”, że są za dobrzy na pierwszą ligę, a za słabi na ekstraklasę. W tych okolicznościach po pięciu sezonach Henryk Mrowiec zdecydował się na zmianę klubu. Otrzymał propozycję gry w łódzkiej Anilanie.
Tytuł wicemistrza Polski z Anilaną
O ile w Gwardii Henryk Mrowiec był jednym z liderów o tyle trzon zespołu Anilany tworzyli sami reprezentanci kraju – Andrzej Szymczak, Grzegorz Kosma, Lesław Dziuba, Marek Pazdur, Marek Kordowiecki i Zbigniew Robert. Obrotowy z Opola uzupełnił grono kadrowiczów i stał się ważnym ogniwem łódzkiej drużyny. W sezonie 1983/1984 Anilana broniąca tytułu mistrzowskiego toczyła pasjonującą rywalizację z Wybrzeżem Gdańsk firmowanym przez Daniela Waszkiewicza i Bogdana Wentę. Niekorzystny bilans spotkań bezpośrednich (1:3) sprawił, że na finiszu łodzianom zabrakło jednego punktu. Z kilkunastoma oczkami straty uplasowały się zespoły Hutnika Kraków i Śląska Wrocław. Dla Henryka Mrowca srebro mistrzostw Polski było ogromnym sukcesem. Miał w nim zresztą spory udział, będąc podstawowym zawodnikiem tej drużyny. Był obok Dziuby i Kordowieckiego czołowym egzekutorem, a jednocześnie znakomitym obrońcą. Wyjazd trenera Zygfryda Kuchty na kontrakt do Zjednoczonych Emiratów Arabskich w jakimś stopniu mógł wpłynąć na decyzję o opuszczeniu Anilany, choć głównym powodem powrotu do Opola i Gwardii były sprawy osobiste i rodzinne.
Z Gwardią na dobre i na złe
W latach 1984-1987 mimo dobrej pracy z młodzieżą kolejnym trenerom nie udawało się wprowadzić zespołu Gwardii do ekstraklasy. Nie było już Piotra Czaczki, który przeszedł do Śląska Wrocław. Obok Henryka Mrowca wyróżniającą się postacią opolskiej drużyny był również reprezentacyjny bramkarz, Robert Wasilewski. Kiedy jednak w roku 1988 przyszedł wreszcie ten upragniony awans radość Henryka Mrowca i jego kolegów trwała bardzo krótko. 11 lokata w kolejnym sezonie ekstraklasy oznaczała bowiem kolejną degradację. Nadzieje opolan na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej nigdy nie zgasły, ale nie doczekał już tego awansu Henryk Mrowiec, przygotowujący się do wyjazdu za granicę. W sumie obrotowy Gwardii grał w tym klubie przez 12 sezonów dzieląc z partnerami zarówno radosne jak i smutne dni. Pozostał jednym z najbardziej zasłużonych piłkarzy ręcznych na Opolszczyźnie.
Z Danii do Belgii
W wieku 31 lat Henryk Mrowiec spełnił swoje marzenie o wyjeździe do klubu zagranicznego. Podpisał kontrakt z duńskim Graesten, gdzie przez rok miał być zawodnikiem, a przez kolejne dwa lata grającym trenerem. Niestety, nie udało się załatwić pozwolenia na pobyt stały i pozwolenia na pracę, co skutkowało przerwaniem kontraktu i powrotem do Polski po upływie 18 miesięcy. Następna propozycja napłynęła z Belgii i Henryk Mrowiec został zawodnikiem Sportingu Neerpelt. W latach 1993-1996 wywalczył z tym klubem dwa tytuły wicemistrza kraju i zdobył Puchar Belgii. W sezonie 1996/1997 został szkoleniowcem tego zespołu, a w jego drużynie występowało ponadto dwóch innych Polaków – Robert Skalski i Szymon Dobrzyński. Kończył karierę zawodniczą jako grający trener w drugoligowym HCO Overpelt. W późniejszych latach pracował jako szkoleniowiec w wielu mniejszych klubach. Warto nadmienić, że w tym czasie z powodzeniem w lidze belgijskiej występowali m.in.: Zbigniew Plechoć, Wiesław Goliat, Dariusz Wolak, Mariusz Kędziora, Piotr Prószyński, Waldemar Jaszczuk, Ryszard Obrusik, Artur Pater, Andrzej Urbański i Andrzej Kowalczyk.
Start do reprezentacyjnej kariery
Bardzo wcześnie, bo w wieku niespełna 18 lat, Henryk Mrowiec trafił do kadry narodowej juniorów prowadzonej przez Stefana Wrześniewskiego i Władysława Piątkowskiego. W roku 1978 w Zaporożu, na terenie ówczesnego Związku Radzieckiego, nasza reprezentacja z Henrykiem Mrowcem, Lesławem Dziubą, Ryszardem Antczakiem i Wiesławem Goliatem w składzie wywalczyła brązowy medal Młodzieżowych Zawodów Przyjaźni, ustępując nieznacznie tylko drużynom ZSRR i NRD. Rok później obrotowy Gwardii wystąpił jeszcze w kolejnej edycji tych zawodów w Puławach, gdzie nasz zespół zajął 5. miejsce. Turnieje Przyjaźni uchodziły wtedy za nieoficjalne Mistrzostwa Europy w tej kategorii wiekowej. Ukoronowaniem tego etapu reprezentacyjnej kariery był występ w II Młodzieżowych MŚ w Danii i Szwecji (1979). Polski zespół nie zawiódł, ale cztery zwycięstwa przy jednym remisie i trzech porażkach wystarczyły tylko do zajęcia 10. lokaty. Obok Mrowca trzon naszej drużyny tworzyli m.in. Robert Wasilewski, Piotr Czaczka, Ryszard Antczak, Paweł Cieśla, Gerard Piechota i Zbigniew Robert.
Debiut w pierwszej reprezentacji kraju
Niezbyt udany występ Biało-Czerwonych na igrzyskach olimpijskich w Moskwie skłonił trenera Jacka Zglinickiego do sięgnięcia po nowych zawodników. Henryk Mrowiec był jednym z pierwszych, którzy otrzymali szansę gry w odmłodzonej drużynie. Debiut zdarzył się 6 grudnia 1980 roku w Tbilisi, w zwycięskim meczu z Jugosławią, podczas cyklicznych zawodów o Puchar Zaria Wostoka. Właściwym sprawdzianem był jednak turniej o Puchar NRD w Schwerinie, gdzie polski zespół po zwycięstwach nad Szwajcarią 25:20 i Austrią 27:20 uległ tylko gospodarzom 17:19, zajmując 2. miejsce. Henryk Mrowiec zapisał swoje pierwsze bramki w drużynie narodowej, uzyskując cztery trafienia w meczu z Austrią. Z dniem 1 stycznia 1981 obowiązki selekcjonera kadry przejął Zygfryd Kuchta i w pewnym sensie był to punkt zwrotny w karierze obrotowego Gwardii Opole. Trener Kuchta obdarzył go bowiem dużym zaufaniem i raz po raz desygnował do gry w pierwszym zespole. W krótkim czasie Mrowiec stał się podstawowym zawodnikiem reprezentacji.
Brązowy medal MŚ w RFN (1982)
Warunkiem startu w mistrzostw świata elity było wywalczenie kwalifikacji podczas MŚ grupy „B” we Francji (1981). Podopieczni Zygfryda Kuchty przeszli jak burza przez ten turniej, wygrywając kolejno z Holandią 29:20, Francją 27:23, Austrią 25:9, Szwecją 24:17, Islandią 25:16 i Czechosłowacją 23:16. Polski zespół wywalczył awans z pierwszego miejsca, nie pozostawiając rywalom żadnych złudzeń. Henryk Mrowiec wystąpił we wszystkich meczach i rzucił trzy bramki. Szczególnie wyróżnił się w dwóch ostatnich spotkaniach, zyskując uznanie selekcjonera. W składzie reprezentacji na MŚ w RFN znalazło się aż 11 olimpijczyków z Moskwy, w tym Jerzy Klempel, Marek Panas, Zbigniew Tłuczyński, Janusz Brzozowski, Alfred Kałuziński, Daniel Waszkiewicz i Jerzy Garpiel, a drużynę uzupełnili tacy gracze jak Andrzej Szymczak, Lesław Dziuba i Henryk Mrowiec, jedyny zawodnik spoza ekstraklasy. Na boiskach RFN Biało-Czerwoni pokonali Szwajcarię 16:15 i Japonię 28:19, by w najważniejszym meczu grupowym zremisować z mistrzem olimpijskim, drużyną NRD 19:19 (bramka Klempela w ostatnich sekundach spotkania). Mimo porażek z RFN 17:18 i ZSRR 21:27, dzięki zwycięstwu nad Czechosłowacją 24:23 i niespodziewanym rozstrzygnięciom w innych spotkaniach, to Polacy uzyskali prawo gry o brązowy medal z Danią. Spotkanie to rozegrane zostało w dortmundzkiej Westfalenhalle. Aż do 45 minuty inicjatywa należała do naszych rywali, w końcu jednak wola walki i nieustępliwość Polaków wzięła górę. Zwycięski gol na 23:22 padł na 40 sekund przed końcem spotkania. Bramki dla naszej drużyny zdobyli: Klempel – 7, Gawlik – 5, Panas – 4, Tłuczyński – 3, Waszkiewicz – 2 oraz Mrowiec i Kałuziński po 1. Polska została brązowym medalistą X Mistrzostw Świata i jednocześnie wywalczyła awans do turnieju olimpijskiego. Według fachowców kluczem do tego wielkiego sukcesu była znakomita gra podstawowej „siódemki”, którą tworzyli: Szymczak, Brzozowski, Mrowiec, Gawlik, Klempel, Panas i Waszkiewicz, ale i zmiennicy wnieśli swój niemały udział. Trzecie miejsce wywalczone na boiskach RFN było największym polskim osiągnięciem w historii dotychczasowych startów na mistrzostwach świata i drugim po brązowym medalu olimpijskim osiągnięciem w historii polskiej piłki ręcznej. Dla niespełna 22-letniego Henryka Mrowca, który był także autorem 10 bramek, był to niewyobrażalny sukces i mocny impuls do dalszej pracy. W dowód uznania uhonorowany został przez władze polskiego sportu Brązowym Medalem „Za wybitne osiągnięcia sportowe”.
Niespełnione marzenia olimpijskie
Kalendarz sportowy roku 1983 nie przewidywał imprezy rangi mistrzowskiej. Nasza reprezentacja rozegrała jednak sporo meczów międzypaństwowych. W 23 spotkaniach wystąpił Henryk Mrowiec, w tym w silnie obsadzonym turnieju w Rostocku, gdzie po trzech zwycięstwach nasz zespół uległ drużynie NRD 17:18. „Mrówka”, jak często go nazywano, zapisał na swoim koncie osiem bramek. Zawody te były bezpośrednim przetarciem przed Pucharem Świata w Szwecji (1984). Porażki z ZSRR 23:26 i gospodarzem turnieju 21:25, mimo cennych wygranych z RFN 25:22 i NRD 33:32, dały polskiej drużynie dopiero 5. miejsce, a więc trochę poniżej oczekiwań. Nadchodził jednak czas przygotowań do igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Henryk Mrowiec przebywał z kadrą Zygfryda Kuchty na obozie w Zakopanem, gdy działacze z Warszawy przywieźli wiadomość o rezygnacji z wyjazdu do USA i nieuczestniczeniu w igrzyskach. Decyzja ta wywołała duże rozgoryczenie wśród zawodników, trenerów i działaczy piłki ręcznej. Nasza męska reprezentacja miała bowiem zapewniony udział w igrzyskach z dużymi szansami na końcowy sukces. W związku z bojkotem olimpiady na boiskach NRD zorganizowano wielkie Zawody Przyjaźni. Z wyjątkiem Klempela, Kałuzińskiego, Jedlińskiego, Panasa i Brzozowskiego w polskiej drużynie znaleźli się wszyscy najlepsi, a wśród nich Henryk Mrowiec. W grupie półfinałowej Polacy dość łatwo rozprawili się z Bułgarami 26:18 i Kubańczykami 34:27, ale kolejnym rywalem była drużyna gospodarzy, aktualni mistrzowie olimpijscy. Spotkanie z NRD było bardzo zacięte i długimi okresami rezultat oscylował wokół remisu, ale ostatnie słowo należało do gospodarzy, którzy wygrali ten mecz 24:20. Biało-Czerwoni uzyskali prawo do walki o brązowy medal z Węgrami. Potyczka z Madziarami była szalenie emocjonująca i po 60 minut wynik był remisowy 18:18. W dogrywce Polacy postawili wszystko na jedną kartę, zwyciężając 22:21. Medal niewątpliwie ucieszył Henryka Mrowca i jego kolegów z drużyny, ale nie mógł zaspokoić rozbudzonych ambicji związanych ze startem na olimpiadzie.
Po raz drugi na MŚ grupy „A” (1986)
Po objęciu funkcji selekcjonera przez Stefana Wrześniewskiego skład kadry uległ pewnym zmianom, ale trzon drużyny z Henrykiem Mrowcem na kole pozostał. Międzynarodowy sezon 1985 zainaugurowany został znakomicie obsadzonym turniejem o Puchar Bałtyku, tym razem rozgrywanym we Wrocławiu. Polacy po bardzo dobrej grze odnieśli zwycięstwa nad Danią 23:19, NRD 23:21 i Szwecją 28:26, a w ostatnim meczu ulegli Związkowi Radzieckiemu 24:25, zajmując 2. miejsce w turnieju. Henryk Mrowiec swoimi trafieniami uzupełniał bramkowe zdobycze głównych egzekutorów reprezentacji – Zbigniewa Tłuczyńskiego, Daniela Waszkiewicza i Bogdana Wenty. Miesiąc później „Mrówka” był również autorem 12 goli na MŚ grupy „B” w Norwegii. W pokonanym polu zostały drużyny Izraela, USA, Węgier, Holandii i Bułgarii. Porażka 21:25 z zespołem NRD w półfinale turnieju sprawiła, że w walce o 3. miejsce musieliśmy zmierzyć się z Czechosłowakami i pokonaliśmy ich 26:25, zapewniając sobie awans do MŚ elity w Szwajcarii. Henryk Mrowiec znalazł się w gronie 16 wybrańców trenera Wrześniewskiego na ten czempionat. Niestety, grupowe porażki z RFN 20:21 i Szwajcarią 17:18 oraz remis z Hiszpanią 20:20 rozwiały nadzieje Polaków na wysoką lokatę w tym turnieju. Zwycięstwa nad Algierią i Kubą oraz przegrana z Czechosłowacją ostatecznie dały naszej drużynie odległe 14. miejsce. Henryk Mrowiec zdobył sześć bramek i na pewno nie zawiódł, ale początek regresu polskiej „siódemki” stawał się faktem.
Krok od awansu na igrzyska olimpijskie do Seulu
Kolejne MŚ grupy „B” we Włoszech (1987) urosły do rangi najważniejszej imprezy sezonu, a to z racji możliwości wywalczenia przepustek do Seulu. Uzyskiwały je tylko dwie najlepsze drużyny. Reprezentacja Polski pod wodzą nowego trenera Zenona Łakomego zestawiona została z graczy sprawdzonych. Obok takich zawodników jak Daniel Waszkiewicz, Bogdan Wenta, Zbigniew i Andrzej Tłuczyńscy, Ryszard Antczak czy Henryk Mrowiec w drużynie pojawił się wyborny snajper Jerzy Klempel, który od czterech lat nie grał w imprezach rangi mistrzowskiej. Biało-Czerwoni szli przez turniej bez strat punktowych, zwyciężając kolejno z Włochami, Finlandią, Rumunią, Norwegią i Francją. Jedyny przegrany mecz ze Związkiem Radzieckim 27:33 zadecydował o utracie przez Biało-Czerwonych swej olimpijskiej szansy. W spotkaniu o 3. miejsce Polacy pokonali jeszcze Republikę Federalną Niemiec 24:20, co zapewniło awans do MŚ grupy „A” w 1990 roku. Henryk Mrowiec wystąpił w pięciu meczach tego turnieju i były to jego ostatnie gry w reprezentacji Polski.
Łącznie w latach 1980-1987 Mrowiec rozegrał 140 spotkań międzypaństwowych, zdobywając 119 bramek. W okresie 1978-1979 był również wielokrotnym reprezentantem Polski w kategorii juniorów i młodzieżowej. Henryk Mrowiec był uczestnikiem pięciu turniejów o MŚ grupy „A” i „B”.
Piłka ręczna sportem rodzinnym
Kończąc karierę zawodniczą w HCO Overpelt Henryk Mrowiec bynajmniej nie rozstawał się z ukochaną dyscypliną. Był trenerem wielu zespołów z niższych klas rozgrywkowych, także drużyn kobiecych, a kilka lat temu powrócił do klubu z Overpelt, gdzie zajmuje się szkoleniem grup młodzieżowych. Piłka ręczna była i jest rodzinnym sportem państwa Mrowców. W okresie 1978-1982 uprawiała ją także żona Grażyna, jeszcze pod panieńskim nazwiskiem Żurawik, jako rozgrywająca Startu Opole. Po przeprowadzce do Belgii bakcyla handballu połknął również ich syn Marek (ur. 1991), który dotychczas występował w Sportingu Neerpelt i Achilles Bocholt, a obecnie gra w zespole prowadzonym przez Mieczysława Wojczaka – Kreasa Houthalen. Jedynie córka Magda (ur. 1987) nie uprawiała żadnego sportu, ale mocno kibicuje swoim pociechom – Hani i Klarze, które dziadek Henryk tak chętnie zabiera do parków przyrody i na ścieżki rowerowe. W maju urodził się syn Marka – pierwszy wnuczek, może i on kiedyś przejmie handballową pałeczkę rodziny Mrowców. Piłka ręczna była wielką miłością i wyzwaniem dla Henryka Mrowca, który w odpowiednim czasie zadbał również o swoje sprawy zawodowe. Od 1992 roku jest zatrudniony w firmie stolarsko-meblowej „Saunaco”, produkującej ekskluzywne meble z dębu amerykańskiego. Praca zawodowa nie przeszkadza jednak w aktywnym śledzeniu tego co dzieje się w piłce ręcznej. Henryk Mrowiec ogląda mecze Champions League i turnieje rangi mistrzowskiej. Kibicuje Vive Kielce i narodowej reprezentacji Polski. Sądzi, że nasz zespół ma teraz spory potencjał, ale potrzeba czasu i cierpliwości, by młodsi zawodnicy nabrali doświadczenia i pewności siebie.
Henryk Mrowiec był zawodnikiem występującym na pozycji obrotowego, imponującym szybkością i walecznością oraz umiejętnością wypracowywania dobrych pozycji strzeleckich dla partnerów z drużyny, m.in. poprzez skuteczne zasłony. Był dobrym egzekutorem i jednym z filarów obrony, graczem wyróżniającym się dyscypliną w realizowaniu założeń taktycznych i zwolennikiem gry fair play, Jako człowiek jest niezwykle koleżeński i niekonfliktowy.
Tą drogą Henryk Mrowiec chciałby pozdrowić sympatyków piłki ręcznej w naszym kraju i dawnych kolegów z boiska, a także trenerów, którym bardzo dużo zawdzięcza, w tym swego mentora, Zygfryda Kuchtę. Jak mówi – często odwiedza nasz kraj, ale nawet po tylu latach spędzonych na emigracji tęskni za ojczyzną i wraz z żoną marzy o tym, by kiedyś wrócić na stałe do Polski. To piękne i jakże budujące słowa wielokrotnego reprezentanta kraju.
Henryk, MROWIEC ur. 23.06.1960, Grodków; obrotowy – 188 cm, 85 kg; kluby: GKS Grodków (1976-1978), Gwardia Opole (1978-1983, 1984-1991), Anilana Łódź (1983-1984), Dania – Grästen (1991-1992), Belgia – Sporting Neerpelt (1992-1997), HCO Overpelt (1997-2000); 5-krotny uczestnik MŚ gr. „A” i „B”; brązowy medalista MŚ z Dortmundu (1982); brązowy medalista Zawodów Przyjaźni zorganizowanych w związku z bojkotem IO w Los Angeles (1984); uczestnik turnieju o Puchar Świata w Szwecji (1984 – 5 miejsce); finalista Pucharu Bałtyku (1985); brązowy medalista Młodzieżowych Zawodów Przyjaźni w Zaporożu (1978); 140-krotny reprezentant kraju (1980-1987), zdobywca 119 bramek; wicemistrz Polski (1984); 2-krotny wicemistrz Belgii (1993, 1994), zdobywca Pucharu Belgii (1994); wychowanek Z. Zielonki i J. Piotrowicza, w klubie podopieczny m.in.: J. Pasonia, Z. Czekaja, J. Zglinickiego, R. Konfisza i H. Zajączkowskiego, a w reprezentacji Z. Kuchty i S. Wrześniewskiego; odznaczony brązowym medalem „Za wybitne osiągnięcia sportowe” (1982), uhonorowany Diamentową Odznaką ZPRP (1993); absolwent Technikum Mechanizacji Rolnictwa (1978), od wielu lat mieszka w belgijskim Neerpelt i pracuje w fabryce mebli; pseudonim sportowy „Mrówka”.
MŚ gr. A: 1982 – 3, 1986 – 14; MŚ gr. B: 1981 – 1, 1985 – 3, 1987 – 3; PŚ: 1984 – 5; Zawody Przyjaźni: 1984 – 3; Młodz. MŚ: 1979 – 10;