Przypominamy materiały o wybitnych osobowościach polskiej piłki ręcznej, które w dziale historia, przez lata ukazały się w magazynie „Handball Polska”.
Handball Polska nr 10/114/2016
Tekst > Władysław Zieleśkiewicz
Zdjęcia > ze zbiorów Alicji Klonowskiej i ZPRP
Obdarzona dobrymi warunkami fizycznymi, występująca głównie na lewym rozegraniu, ale z powodzeniem prowadząca grę także na środku i na prawej stronie boiska, mająca bardzo dobry przegląd sytuacji na parkiecie, świetnie współpracująca z kołową i skrzydłowymi, niezwykle wszechstronna, jednocześnie znakomita egzekutorka, jedna z najlepszych polskich piłkarek ręcznych przełomu lat 80 i 90..
Zaczynała od siatkówki i tenisa stołowego
Można powiedzieć, że zamiłowanie do sportu odziedziczyła po ojcu, który z powodzeniem biegał kiedyś na 1500 m i 3000 m z przeszkodami, zdobywając II państwową klasę sportową. Regularnie uczęszczała na zajęcia SKS, gdzie jednak królowała siatkówka i tenis stołowy. Pierwszy kontakt z piłką ręczną miała dopiero w wieku 14 lat. W jej szkole pojawili się wtedy trenerzy ze Startu Elbląg i bardzo przekonywująco namawiali dziewczęta na pierwszy trening szczypiorniaka. Alicja dotarła na te zajęcia i … już została przy piłce ręcznej. Wielka w tym zasługa pierwszego trenera-wychowawcy, którym był Jan Macioszek. Od początku jej podstawową pozycją było lewe rozegranie, ale w razie potrzeby mogła także występować na prawej stronie boiska. Zdaniem wielu jeszcze większe predyspozycje miała do gry na środku rozegrania, co zresztą w przyszłości wielokrotnie wykorzystywała, stając się tak naprawdę uniwersalną rozgrywającą, gotową do realizowania określonych założeń taktycznych. Z biegiem czasu stawała się zatem niezwykle ważnym i cennym ogniwem każdej drużyny, w której grała. Taką rolę pełniła zarówno w polskiej lidze jak i w klubie zagranicznym, przez wiele lat była także filarem reprezentacji Polski.
Z trybun na boisko
W wieku 16 lat, a więc jeszcze jako juniorka, odbywała już co prawda wspólne treningi z seniorską drużyną Startu Elbląg, ale nie było jej w kadrze meczowej przygotowującej się do ligowych zmagań. Tymczasem w sobotnim spotkaniu Start Elbląg – Ruch Chorzów podstawowa rozgrywająca Grażyna Matusz doznała dość poważnej kontuzji, która – jak się okazało – nie pozwoliła jej na grę w dniu następnym. Zapadła decyzja, że obecna na widowni Alicja Kaleta ma zastąpić niedysponowaną koleżankę. Nie było czasu, by pojechać do domu po własny sprzęt sportowy. Wystąpiła zatem w spodenkach i koszulce innej zawodniczki oraz w przypadkowych butach znalezionych w klubowym magazynku, z których jeden był koloru czerwonego, a drugi niebieskiego. Ligowy debiut wypadł niezwykle udanie. Ala zdobyła bowiem trzy bramki, pokonując znaną reprezentacyjną bramkarkę Gabrielę Deda. I tak to się zaczęło.
Dwa kolejne sezony ze Startem Elbląg
Obok wspomnianej już Grażyny Matusz trzon elbląskiej drużyny tworzyły wówczas m.in.: Zofia Figas, Jolanta Stańczak, Danuta Madziar i Iwona Mazurek. W sezonie 1980/1981 Start Elbląg wywalczył znakomite 4. miejsce MP za AKS Chorzów, Ruchem Chorzów i AZS Wrocław. W roku następnym było już jednak znacznie gorzej (7. lokata), a to za sprawą konfliktu w łonie drużyny wywołanego przez starsze stażem zawodniczki. W rezultacie trener Andrzej Drużkowski złożył rezygnację, a w ślad za nim czołowe piłkarki odeszły do innych klubów. W wyniku tak ogromnych zawirowań kadrowych, po sezonie 1982/1983 Start Elbląg opuścił szeregi pierwszej ligi. Z klubem rozstała się również Alicja Kaleta z zamiarem kontynuowania nauki w Liceum Sportowym w Gdańsku i gry w tamtejszym AZS AWF.
W barwach AZS AWF i Startu Gdańsk
Gdański AZS AWF, będący kolejnym etapem w karierze Alicji Kalety należał do pierwszoligowych średniaków. Drużynę prowadził trener Lechosław Lewczuk. Pod jego okiem 18-letnia Alicja systematycznie podnosiła swoje kwalifikacje sportowe, a jednocześnie kończyła klasę maturalną w gdańskim liceum. Miała możliwość grania w jednym zespole i czerpania z doświadczeń dwóch znakomitych piłkarek i wielokrotnych reprezentantek kraju – Lucyny Galus (Grubba) i Małgorzaty Trafalskiej (Waszkiewicz). Obydwie były dla niej wielką inspiracją, zarówno na parkiecie jak i poza nim, a przyjaźnie przetrwały do dnia dzisiejszego. W połowie 1985 roku Alicja Kaleta otrzymała propozycję kontynuowania kariery w AZS AWF Wrocław, ale ostatecznie do tego kontraktu nie doszło. Kilka miesięcy później została zawodniczką Startu Gdańsk i rozwijała się pod skrzydłami wysoko cenionego szkoleniowca – Leszka Biernackiego, którego później zastąpić miał Leszek Krowicki, były selekcjoner naszej pierwszej reprezentacji. Alicja została kapitanem zespołu i jego niekwestionowaną liderką. Miała w swojej drużynie tak znane zawodniczki jak: Renata Tutkowska, Małgorzata Waszkiewicz, Bożena Walasek, Dorota Daminger, Jolanta Salomon, Elżbieta Kodrycka, Elżbieta Krakowiak i Regina Mincewicz. W sezonie 1987/1988 zespół ten wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski tuż za AKS Chorzów i Cracovią. W innych latach gdańszczanki również plasowały się bardzo wysoko, na miejscu czwartym (1987, 1989) i piątym (1990).
Wyjazd do Norwegii
Alicja Kaleta, a po wyjściu za mąż w grudniu 1988 roku Klonowska, skorzystała na tym, że w 1990 roku przestał obowiązywać absurdalny przepis o limicie wiekowym piłkarek wyjeżdżających na kontrakt do zagranicznego klubu. Do tej pory bowiem zawodniczka musiała mieć ukończone 27 lat. Alicja Klonowska była w tej sytuacji pierwszą, która za zgodą ZPRP wyjechała na legalny kontrakt w wieku 25 lat. Miała propozycje wyjazdu zarówno do Norwegii jak i do Niemiec, ale w czasie tygodniowego pobytu w kraju fiordów, tutejsza przyroda oraz ludzie odpowiednio nastawieni do życia i sportu urzekły ją do tego stopnia, że wybrała klub norweski Faaberg na przedmieściach Lillehammer. Była to drużyna ze środka ligowej tabeli, w której jak dotąd grały same Norweżki, a cudzoziemkami występującymi na miejscowych parkietach były tylko Szwedki i Dunki. Po MŚ w Seulu (1990) wzrosło nagle zainteresowanie polskimi piłkarkami ręcznymi.
Alicja Klonowska była pierwszą Polką i pierwszą zawodniczką środkowo-wschodniej Europy, która pojawiła się w norweskiej lidze.
Wkrótce trafiły do niej także: Wioletta Luberecka, Bożena Karkut, Bożena Gniedziuk, Alicja Główczak i Mirella Mierzejewska. Ta ostatnia grała tam zresztą najdłużej i zamieszkała na stałe w Skien. Przez dwa sezony partnerką Klonowskiej w drużynie Faabergu była wspomniana już Wioletta Luberecka, wcześniej zawodniczka Sverresborga. Występując na rozegraniu Klonowska i Luberecka napędzały grę Faabergu, były jego centralnymi postaciami i stanowiły o sile tego zespołu. A trzeba pamiętać, że już wtedy liga norweska należała do najsilniejszych i niełatwo było się w niej odnaleźć. Dobra postawa Polek i dyplomacja Alicji Klonowskiej sprawiły, że w roku 1991 klub zaangażował do pracy polskiego trenera Bogdana Cybulskiego, byłego selekcjonera naszej kadry i współautora sześciu tytułów mistrza Polski.
Z Faaberga do Lublina
Po sezonie 1992/1993 Alicja Klonowska postanowiła wrócić do Polski, choć po rozstaniu z Faabergiem otrzymała propozycje gry w Hiszpanii i Szwecji. Pod koniec zawodniczej kariery zechciała jednak wesprzeć beniaminka polskiej ekstraklasy Montex Lublin, który prowadzony przez duet trenerski Jerzy Ciepliński – Waldemar Czubala radził sobie znakomicie i nieoczekiwanie zakończył sezon na 4. miejscu za Startem Elbląg, Piotrcovią i Sośnicą Gliwice. Lublinianki były o krok od zdobycia brązowego medalu MP, ale przegrały decydujący dwumecz z Sośnicą Gliwice 29:30 i 22:23. Dla Alicji Klonowskiej spotkania te były wydarzeniami szczególnymi, bowiem żegnała się z polską ligą, a jednocześnie kończyła kilkunastoletnią przygodę z piłką ręczną. Gra w lubelskiej drużynie sprawiała jej wiele radości ze względu na świetną atmosferę w drużynie, tłumy kibiców i wielkie wsparcie sponsorów. Wraz z Iwoną Nabożną, Izabelą Kowalewską, Agnieszką Truszyńską i Edytą Archacką przekazywała swoje bogate doświadczenie dużo młodszym koleżankom, udowadniając wszystkim niedowiarkom, że drużyna beniaminka, która co dopiero weszła „na salony”, może walczyć o najwyższe cele. I rzeczywiście, na sukcesy lublinianek nie trzeba było długo czekać. W następnym sezonie rozpoczęła się mistrzowska seria Monteksu.
W wieku 16 lat na obóz kadry
Miała niespełna 16 lat, gdy ówczesny trener kadry juniorek Jerzy Noszczak powołał ją na obóz zimowy do Olsztyna. Była najmłodszą ze wszystkich uczestniczek, wśród których były dwie znane później piłkarki, o rok starsza Alina Niewiarowska i o dwa lata starsza Mirella Mierzejewska. Parę miesięcy później Alicja Kaleta pojechała do podkijowskiego Pripjatu – na terenie byłego ZSRR – na pierwsze duże zawody międzynarodowe. Były nimi Młodzieżowe Zawody Przyjaźni rozgrywane w kategorii juniorek, uznawane w tamtym czasie za nieoficjalne Mistrzostwa Europy. Podopieczne Jerzego Noszczaka i dosłownie i w przenośni spisały się na medal, zajmując 2 miejsce tuż za ekipą Związku Radzieckiego. Wychowanka Startu Elbląg reprezentowała Polskę także podczas następnych takich zawodów w Bukareszcie (1982), choć tam nie było już tak spektakularnego sukcesu naszych juniorek. W sposób naturalny Alicja miała otwartą drogę do kadry młodzieżowej.
Debiut w reprezentacji seniorek
Niedawne juniorki z drużyny Noszczaka stanowiły teraz trzon młodzieżowej reprezentacji Polski. Już podczas Młodzieżowych MŚ we Francji (1983) polski zespół zgłosił swoje wysokie aspiracje, zajmując 7. miejsce w turnieju. Alicja Kaleta należała wtedy do najlepszych w polskiej drużynie i w wieku 19 lat powołana została przez trenera Bogdana Cybulskiego do kadry narodowej seniorek. Wystąpiła podczas Zawodów Przyjaźni 1984 w Czechosłowacji, zorganizowanych po bojkocie Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles przez kraje dawnego obozu socjalistycznego. Zadebiutowała w remisowym starciu z Węgierkami (22:22), zdobywając jedną z bramek, zagrała też w spotkaniach z Bułgarią i NRD. Jesienią 1984 roku wystąpiła jeszcze w sześciu meczach międzypaństwowych i zaliczyła 25 trafień. Mimo młodego wieku cieszyła się pełnym zaufaniem selekcjonera kadry.
Brązowy medal Młodzieżowych MŚ (1985)
Mając stałe miejsce w kadrze seniorek Alicja Kaleta ciągle jeszcze kwalifikowała się do drużyny młodzieżowej. Trener Jerzy Noszczak włączył ją zatem do reprezentacji na V Młodzieżowe Mistrzostwa Świata w Seulu (18 października – 2 listopada 1985). Skład Biało-Czerwonych uzupełniały: Dorota Sobolewska, Barbara Stasiak – Beata Banaszczyk, Elżbieta Dziadczyk, Katarzyna Frąszczak, Agnieszka Kozak, Agnieszka Lis, Wioletta Luberecka, Wioleta Malczak, Iwona Nabożna, Jolanta Pęciak, Beata Seliga, Małgorzata Strzałkowska i Renata Tutkowska. Drużyna polska nieoczekiwanie odniosła tam ogromny sukces w postaci brązowego medalu. Wówczas było to największe osiągnięcie polskiej piłki ręcznej w wydaniu młodzieżowym i do dzisiaj pozostaje najlepszym wynikiem w historii startów naszych zespołów kobiecych. W rundzie eliminacyjnej młode polskie szczypiornistki wygrały z Japonią 23:18 i Jugosławią 22:19, awansując do półfinałów. W tej fazie turnieju Polki zwyciężyły Francję 24:11 i Chiny 27:19, a uległy piłkarkom Korei Południowej 15:28. Tym samym Biało-Czerwone zapewniły sobie prawo do gry o brązowy medal z zespołem NRD. Po szalenie emocjonującym spotkaniu wygrały Polki 30:29. Po upływie normalnego czasu gry był remis 22:22, również pierwsza dogrywka zakończyła się wynikiem nierozstrzygniętym 27:27. Dopiero w trakcie drugiego dodatkowego czasu nasze zawodniczki zapewniły sobie jednobramkową przewagę, którawystarczyła do zwycięstwa. Alicja Kaleta była zawodniczką pierwszej „siódemki”. Jej zadaniem było dobre rozgrywanie i zdobywanie bramek, z czego wywiązywała się znakomicie. W sumie rzuciła ich aż 28, czyli najwięcej w polskim zespole.
Wielki pech po awansie do światowej elity
Seniorska kariera Alicji Kalety wkroczyła w kolejną fazę związaną ze startem w mistrzostwach świata. Turniej grupy „B” w Republice Federalnej Niemiec (1985) stanowił kwalifikację do przyszłorocznych rozgrywek w grupie „A”. Polki pod wodzą Bogdana Cybulskiego i Teresy Pecold wygrały swoje mecze eliminacyjne z Francją, Szwecją i USA, ale nie sprostały Norwegii oraz obu ekipom niemieckim – RFN i NRD. W walce o 7. miejsce dające awans do światowej elity nasz zespół stoczył dramatyczne spotkanie z Rumunią, zwyciężając ostatecznie 23:19. Wśród zdobywczyń bramek była również rozgrywająca Alicja Kaleta, która dwukrotnie znalazła drogę do rumuńskiej bramki. W całym turnieju gdańszczanka uzyskała 15 goli i była wyróżniającą się postacią w drużynie. Także rok 1986 zaczął się dla niej znakomicie, bowiem podczas styczniowego turnieju w Chebie zdobyła dla Polski 17 bramek i była najskuteczniejszą w drużynie. W trakcie przygotowań do MŚ 1986 miała jednak niesamowitego pecha, doznając na turnieju w Wilnie bardzo poważnej kontuzji stawu skokowego. Kontuzja ta na długi czas wyłączyła ją z kadry, ale Alicja nie poddawała się. Jeździła na zgrupowania z nogą w gipsie, ćwicząc indywidualnie pod opieką drugiego trenera reprezentacji, Teresy Pecold. Dopięła swego i pojechała do Holandii na swoje pierwsze mistrzostwa świata, ale nie była optymalnie przygotowana i wystąpiła tylko w trzech spotkaniach, zdobywając 2 bramki. Pozostałe mecze oglądała już z ławki rezerwowych. Polki zajęły czwarte miejsce w grupie i nie awansowały do półfinałów, plasując się ostatecznie na 13. miejscu, oznaczającym spadek do grupy „B”. Pewnym usprawiedliwieniem dla polskiej drużyny, poza niepełną dyspozycją Alicji Kalety, był brak trzech innych czołowych piłkarek – Barbary Kamińskiej-Haładyn, Stefanii Tobjasz i Teresy Żurowskiej.
Ze zmiennym szczęściem
Niepowodzenie na boiskach Holandii doprowadziło do zmiany na stanowisku selekcjonera naszej reprezentacji. W kwietniu 1987 roku nowym trenerem kadry narodowej został 42-letni wówczas Jerzy Noszczak, absolwent warszawskiej AWF, od 10 lat związany z pionem szkolenia centralnego. Jak już wspomniano, Alicja Kaleta poznała go jeszcze jako juniorka wiele mu zawdzięczając na starcie do prawdziwej kariery sportowej. Mistrzostwa świata grupy „B” w Bułgarii (1987) miały nieco poprawić wizerunek naszej żeńskiej „siódemki”, bowiem szanse na wywalczenie awansu olimpijskiego były tylko iluzoryczne. Tak zresztą się stało. Polki z Alicją Kaletą na rozegraniu zajęły 7. miejsce, wygrywając cztery spotkania z mniej renomowanymi rywalkami a ulegając drużynom z „wyższej półki”, Jugosławii, Węgrom i NRD. Bramki autorstwa Kalety bardzo się przydawały, ale znacznie częściej trafiały tym razem Mirella Mierzejewska i Renata Tutkowska. Znakomicie ułożył się dla Alicji Klonowskiej rok 1989. Była bardzo dobrze dysponowana i z wyjątkiem kilku spotkań nie odpuszczała najważniejszych prób reprezentacji. Świetnie wypadła na turnieju w litewskiej Poniewieży, gdzie odnotowała 12 trafień. Jeszcze lepiej spisała się podczas zawodów o Puchar Holandii w Rotterdamie, zdobywając łącznie 25 bramek. Najwięcej, bo 11 goli uzyskała w remisowym spotkaniu z Rumunią (30:30), zaś po 5 bramek rzuciła w zwycięskim meczu z Francją (22:18) i przegranym starciu z NRD (19:23). Dzięki znakomitej skuteczności Klonowskiej Polkom przypadła w tym turnieju 2. lokata w gronie sześciu startujących zespołów. Kolejna okazja gry w zawodach mistrzowskich pojawiła się w roku 1989 podczas turnieju grupy „B” w Danii, z którego sześć pierwszych zespołów uzyskiwało kwalifikację do grupy „A”. Polski zespół udanie wystartował, łatwo zwyciężając Brazylię 36:23, ale spotkanie z RFN zakończyło się naszą porażką 24:28, mimo 4 bramek Klonowskiej. Na szczęście w spotkaniu z wyżej notowaną Czechosłowacją Polki stanęły już na wysokości zadania, pewnie wygrywając to spotkanie 26:20. Obok Mirelli Mierzejewskiej i Bożeny Karkut, to właśnie Alicja Klonowska należała do najlepszych w drużynie, a polski zespół z drugiego miejsca w grupie awansował do półfinału. W tej fazie turnieju nasze szczypiornistki odniosły zwycięstwa nad Bułgarią 25:23 i Japonią 19:16 oraz uległy renomowanym Rumunkom 18:25. Na dobrą postawę Biało-Czerwonych zapracowała „trójka” rozgrywających Klonowska – Luberecka – Mierzejewska. Występująca na lewej stronie Klonowska zaaplikowała rywalkom 10 goli. W meczu o 5/6 miejsce Polki uległy zespołowi Austrii 23:24. Szósta lokata w klasyfikacji końcowej zapewniła naszym piłkarkom start w gronie najlepszych podczas mistrzostw świata w Korei Południowej (23 listopada – 5 grudnia 1990).
Wyprawa do Korei – MŚ 1990
Po pechowej kontuzji i niezbyt udanych mistrzostwach świata przed czterema laty, turniej w Seulu był dla Alicji Klonowskiej wielką szansą na zrehabilitowanie się i pokazanie pełni swoich możliwości. W trakcie sezonu poprzedzającego wyjazd do Korei należała do najaktywniejszych i najskuteczniejszych w kadrze Jerzego Noszczaka, zdobywając dla naszych barw 36 bramek. Była w tym czasie jedną z czterech zawodniczek, grających na co dzień za granicą obok Alicji Główczak, Bożeny Karkut i Zofii Chrószcz, a poziom jaki prezentowała stawiał ją w gronie filarów reprezentacji. Zaufanie, jakim cieszyła się u koleżanek z zespołu sprawiło, że powierzono jej też funkcję kapitana. Tuż przed MŚ w Seulu zorganizowano jeszcze zgrupowanie szkoleniowo-aklimatyzacyjne w Chinach, podczas którego nasza kadra odbyła trzy zwycięskie sparringi z drużyną Szanghaju. Niestety, zawiodła organizacja przelotu polskiej reprezentacji do Seulu. Okazało się, że na pokładzie samolotu jest tylko 8 wolnych miejsc, a pozostali członkowie ekipy muszą czekać do dnia następnego. Alicja Klonowska i 6 zawodniczek z wyjściowej „siódemki” oraz trener ze zrozumiałych powodów znaleźli się w tej pierwszej grupie, ale zamieszanie i nerwy były przeogromne. Opóźniony przylot części naszej ekipy na miejsce zawodów, na chwilę przed meczem, nie mógł pozostać bez wpływu na atmosferę w zespole. I rzeczywiście turniej nie zaczął się dobrze dla Biało-Czerwonych. Nasze piłkarki przegrały zarówno z Jugosławią (18:19) jak i z RFN (18:21), co w pewnym sensie „ustawiło” naszą rolę w tych zawodach i przekreśliło szanse na wysoką lokatę. Dopiero zdecydowane zwycięstwo nad Francją 29:19 umożliwiło Polkom przejście do następnej fazy turnieju, choć jednak z bagażem dwóch porażek. Alicja Klonowska z 6 bramkami była obok Bożeny Karkut (10 goli) jedną z najskuteczniejszych w zespole. Znakomitą formę strzelecką potwierdziła również w kolejnych zwycięskich meczach z Chinami 31:17 i Koreą Południową 29:24, zdobywając po 8 bramek. Wydawało się, że w zasięgu ręki jest 3. lub 4. miejsce w grupie premiowane awansem do igrzysk olimpijskich w Barcelonie, a tymczasem nasze piłkarki uległy Austrii 21:22. W zespole naszych rywalek grała tylko jedna rodowita Austriaczka. Pozostałe, a wśród nich eksreprezentantka Polski, Teresa Żurowska, dopiero niedawno otrzymały austriackie obywatelstwo. W meczu z tym przeciwnikiem zabrakło Polkom determinacji, a może również mocniejszej psychiki. Mimo pięciu bramek Alicji Klonowskiej i sześciu trafień Bożeny Karkut wielka szansa nie została zatem wykorzystana. Starcie z Danią o 9 miejsce rozstrzygnęły Polki na swoją korzyść w stosunku 27:26, choć mogły wygrać znacznie wyżej. To 9. miejsce nie gwarantowało wprawdzie startu na olimpiadzie, ale zapewniło Biało-Czerwonym awans do mistrzostw świata w roku 1993. I był to bez wątpienia jeden z lepszych startów polskiej drużyny w historii naszych występów na mundialu. W całym turnieju najwięcej bramek dla Polski zdobyła Bożena Karkut – 50 i została jednocześnie najlepszą snajperką koreańskich zawodów. Wysoko w tej klasyfikacji plasowała się także Alicja Klonowska z dorobkiem 35 bramek. Był to dla niej niezwykle udany turniej, choć rezultat końcowy drużyny był nieadekwatny do aktualnej dyspozycji i potencjalnych możliwości zespołu. Wszystko przez ten jeden mecz z Austrią, po którym polało się wiele łez.
MŚ w Norwegii (1993)
Po zawodach w Korei Alicja Klonowska nie pojawiała się zbyt często na zgrupowaniach kadry. Ciągle przebywała bowiem za granicą, a trenerzy Jerzy Noszczak i Jerzy Ciepliński sprawdzali w turniejach towarzyskich zawodniczki występujące w polskiej lidze. Wyjątkami od tej reguły były turnieje w Norwegii i Holandii oraz mecze eliminacyjne do ME, kiedy Klonowska wspierała naszą drużynę i zawsze była dla niej dużym wzmocnieniem. Wśród pokonanych były m.in. ekipy Rosji, Holandii, Węgier, Norwegii czy Słowenii. W składzie polskiej reprezentacji na MŚ w Norwegii (24 listopada – 5 grudnia 1993) znalazło się tylko sześć piłkarek, grających przed trzema laty w Seulu. Obok Bożeny Karkut, Alicji Główczak, Anny Garwackiej, Mirelli Mierzejewskiej i Agnieszki Zienkiewicz była również Alicja Klonowska, która parę miesięcy wcześniej wróciła do kraju i zasiliła szeregi Monteksu Lublin. Polki jechały na te zawody z myślą, by wypaść jeszcze lepiej niż w Korei, czuły wewnętrzną mobilizację i duży potencjał. Rzeczywistość okazała się jednak niezbyt łaskawa. Mimo wielu atutów zespół grał znacznie słabiej niż od niego oczekiwano. Po zwycięstwie nad Hiszpankami 20:19 i remisie z Węgierkami 25:25 Polki były bez szans w starciu z Norweżkami, przegrywając 16:23. Kolejne porażki z Danią i Koreą Południową odebrały już nadzieje na wysoką lokatę w tych mistrzostwach. Nasze dziewczyny pozbierały się jeszcze w spotkaniu z Rosją i dość nieoczekiwanie wygrały 22:21, ale w starciu o 9/10 miejsce zbyt łatwo uległy wspólnej drużynie Czech i Słowacji 17:22. Alicja Klonowska była wprawdzie podstawową zawodniczką i rzuciła w turnieju 9 bramek, ale nie mogła być zadowolona ze swojej gry i z postawy swoich koleżanek.
Bilans gier w biało-czerwonych barwach
Turniej o MŚ w Norwegii był ostatnim w reprezentacyjnej karierze Alicji Klonowskiej. W latach 1984-1993 rozegrała 158 spotkań międzypaństwowych i zdobyła 379 bramek, zajmując odpowiednio 14 i 13 miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Reprezentowała Polskę na pięciu turniejach o mistrzostwo świata, w tym na trzech turniejach grupy A (1986, 1990, 1993). Wcześniej zanotowała 56 występów w juniorskiej i młodzieżowej kadrze Polski, zdobywając 153 bramki. Została brązową medalistką Młodzieżowych MŚ (1985) i srebrną medalistką Zawodów Przyjaźni w kategorii juniorek (1981). W okresie 10 lat gry w kadrze narodowej seniorek była pierwszoplanową postacią reprezentacji, pełniąc m.in. zaszczytną funkcję kapitana drużyny.
Alicja Kaleta, od 1988 roku Klonowska, to zawodniczka obdarzona dobrymi warunkami fizycznymi, występująca głównie na lewym rozegraniu, ale z powodzeniem prowadząca grę także na środku i na prawej stronie boiska, mająca bardzo dobry przegląd sytuacji na parkiecie, świetnie współpracująca z kołową i skrzydłowymi, niezwykle wszechstronna, jednocześnie znakomita egzekutorka, jedna z najlepszych polskich piłkarek ręcznych przełomu lat 80 i 90. A oto dwie, jakże zbieżne opinie na jej temat.
Jerzy Noszczak, szkoleniowiec kadry juniorek i młodzieżowej, a w latach 1987-1994 trener reprezentacji Polski seniorek, wieloletni kierownik szkolenia i dyrektor sportowy ZPRP .
Uniwersalna rozgrywająca o świetnej technice indywidualnej i dużym zagrożeniu rzutowym, prawdziwa organizatorka gry, umiejętnie realizująca przyjęte założenia taktyczne, dysponująca skutecznym zwodem w pojedynkach jeden na jeden, zdobywająca wiele bramek, dobry duch zespołu.
Bożena Karkut, wielokrotna reprezentantka kraju, 5-krotna uczestniczka MŚ, najlepsza prawoskrzydłowa i najlepsza snajperka MŚ w Seulu (1993), 2-krotna triumfatorka Ligi Mistrzyń (1998, 2000), występy w Reprezentacji Świata i Europy, obecnie znakomity trener.
Zawodniczka znakomicie spisująca się zarówno na lewym jak i na środkowym rozegraniu, dobrze współpracująca z kołem i skrzydłami, kreująca grę, imponująca precyzyjnym mierzonym rzutem z wyskoku i z podłoża, nieustępliwa w obronie, solidna w każdym calu, jeden z filarów naszej reprezentacji. W życiu prywatnym wesoła i koleżeńska dziewczyna, na zgrupowaniach kadry wielokrotnie dzieliłyśmy hotelowy pokój. Obecnie niezwykle oddana przyjaciółka, na którą zawsze można liczyć.
Alicja Klonowska jest mężatką, żoną Andrzeja. Mają syna Michała (ur. 1995) i córkę Julię (ur. 2000). Julia odziedziczyła po ojcu talent pływacki i jest wielokrotną mistrzynią Polski na 50, 100 i 200 m stylem dowolnym w swojej kategorii wiekowej, reprezentowała nasz kraj na I Igrzyskach Europejskich w Baku (2015) oraz na ME juniorów na Węgrzech (2016).
Alicja Klonowska mieszka w małej miejscowości tuż obok obwodnicy Trójmiasta. Pracuje w gimnazjum jako nauczyciel wychowania fizycznego, zachęcając młodzież do aktywnego spędzania czasu. Uświadamia młodym ludziom jak ważna jest aktywność fizyczna oraz jak wiele można czerpać przyjemności i korzyści z bycia aktywnym. To piękne przesłanie byłej sportsmenki, z pewnością warte zadedykowania nam wszystkim. Zawsze była i jest silnie związana ze środowiskiem piłki ręcznej w naszym kraju. Z sentymentem wspomina wspaniałe przyjaźnie wyrosłe na obozach kadry, z Barbarą Kamińską (Haładyn, Królik), Iwoną Nabożną czy Bożeną Łozińską (Karkut), które zresztą przetrwały do dziś. Jest również w dobrym kontakcie z byłymi zawodniczkami gdańskich klubów, Jolantą Kaczmarek (Grulkowską) i Małgorzatą Trafalską (Waszkiewicz). Wiele dawnych koleżanek z boiska spotyka na cyklicznych zebraniach Stowarzyszenia Zasłużonego Reprezentanta Polski, którego jest aktywnym członkiem. Jest też wiernym kibicem naszych drużyn narodowych.
Alicja KALETA (KLONOWSKA), ur. 14.02.1965, Elbląg; rozgrywająca – 178 cm; kluby: Start Elbląg (do 1983), AZS AWF Gdańsk (1983-1985), Start Gdańsk (1986-1990), Norwegia – Faaberg (1990-1993), Montex Lublin (1993-1994); 5-krotna uczestniczka MŚ gr. A i B; brązowa medalistka młodzieżowych MŚ (1985) w Korei; srebrna medalistka Młodzieżowych Zawodów Przyjaźni w ZSRR (1981); 158-krotna reprezentantka kraju (1984-1993), zdobywczyni 379 bramek; 56 występów i 153 bramki w kadrze juniorek i młodzieżowej (1981-1985); brązowa medalistka mistrzostw kraju (1988), czterokrotnie na 4 miejscu MP (1981, 1987, 1989, 1994); wychowanka trenera J.Macioszka, podopieczna L.Krowickiego, J.Noszczaka i B.Cybulskiego; wykształcenie wyższe, absolwentka gdańskiej AWF, nauczycielka wychowania fizycznego w Zespole Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego w Kolbudach; mieszka w Sulminie niedaleko Gdańska.
MŚ gr. A: 1986 – 13, 1990 – 9, 1993 – 10; MŚ gr. B: 1987 – 7, 1989 – 6; Młodz. MŚ: 1983 – 7, 1985 – 3;