Przed nami finał rozgrywek PGNiG Pucharu Polski mężczyzn, w którym zmierzą się Grupa Azoty Tarnów i Łomża Vive Kielce. Faworytem meczu są kielczanie, którzy staną przed szansą zdobycia trofeum po raz siedemnasty, w tym dwunasty raz z rzędu. Początek finału w niedzielę 30 maja, o godzinie 20:00 w Kaliszu.
Występ w finale PGNiG Pucharu Polski to dla Grupy Azoty SPR Tarnów największy sukces w historii klubu. Tarnowianie jeszcze nigdy nie zaszli tak daleko, a swoim dorobku nie mają jeszcze żadnego medalu zdobytego w pucharowych rozgrywkach.
– Jestem bardzo szczęśliwy, a gra w finale to duża rzecz dla klubu. Oczywiście wiemy, że gramy przeciwko drużynie z Kielc, wiemy, że są mocni, ale jesteśmy w finale. Nie mamy nic do stracenia i będziemy próbować wygrać, ale musimy także być realistami – gramy przeciwko jednemu z najlepszych zespołów na świecie – mówi trener tarnowian Patrik Liljestrand.
Niefortunny zbieg okoliczności sprawia, że zespół Grupa Azoty nie jest w stanie przygotować się do tego meczu tak solidnie, jakby tego chciał. Mecz został zaplanowany na niedzielę 30 maja, a już w środę, 2 czerwca zawodników z Tarnowa czeka trudny mecz z walczącym o utrzymanie się w lidze MKS Piotrkowianinem. Trzy dni później, w sobotę 5 czerwca, rozegrają ostatni mecz w ligowym sezonie z Chrobrym Głogów, który da nam ostateczną odpowiedź, które miejsce w ligowej tabeli zajmie tarnowska drużyna. Trzy bardzo ważne mecze w siedem dni to naprawdę sporo dla drużyny, która aktualnie zmaga się z szeregiem kontuzji i od kilku tygodni jest mocno osłabiona.
– Dla nas to trochę pechowe, że akurat kilku naszych zawodników – Mrozowicz, Zahirović i Kowalik – zmaga się z kontuzjami, ale bez nich również zagraliśmy dobre mecze i po prostu będziemy grać składem, który na ten moment będziemy mogli wystawić. Jesteśmy w finale – jeśli nie przechodzisz do finału, by wygrać, to jest z tobą coś nie tak. Wiemy, że Kielce są mocne, ale wiemy też, że w piłce ręcznej wszystko może się zdarzyć. Może być tak, że oni będą mieć słabszy dzień, my będziemy mieć bardzo dobry i że nasi bramkarze zagrają świetny mecz. Jest to finał, mecz będzie w telewizji, wiele osób będzie go oglądać i po prostu chcemy dobrze zagrać i pokazać się z jak najlepszej strony, ale jest to mecz jak każdy inny – dodaje Liljestrand.
Z klasy rywala doskonale zdaje sobie sprawę rozgrywający tarnowskiej drużyny, Wojciech Dadej. – Bardzo cieszymy się z awansu, natomiast, będąc szczerym, zdecydowanie bardziej skupiamy się na rozgrywkach ligowych. Zdajemy sobie sprawę, że medalu Pucharu Polski nie może mieć każdy, a nam się to tak naprawdę już udało. Teraz tylko kwestia koloru – komentuje udział w finale.
Zawodnicy trenują jednak tak intensywnie, jak tylko możliwe i przygotowują się do meczu finałowego dokładnie tak, jak do pozostałych gier. Ze względu na późną porę spotkania do Kalisza wyjadą rano w dzień meczowy ok. godz. 11:30 i zaraz po meczu wrócą do domu, by od poniedziałku móc przygotowywać się do spotkania z Piotrkowianinem.
Również dla kibiców z Tarnowa jest to wyjątkowe wydarzenie – niespełna dwa lata temu cieszyli się z awansu do PGNiG Superligi, a już za kilka dni zobaczą swój ulubiony klub w wielkim finale PGNiG Pucharu Polski, grający przeciwko drużynie Łomża Vive Kielce. Z pewnością część z nich wybierze się do dość odległego od Tarnowa Kalisza, jednak w tym momencie trudno oszacować, jak dużej grupy kibiców z Małopolski możemy się spodziewać.
finał PGNiG Pucharu Polski mężczyzn – 30.05. g. 20:00; Kalisz
Grupa Azoty SPR Tarnów – Łomża Vive Kielce; transmisja w TVP Sport
Drużyna Łomża Vive Kielce na przygotowania do finału PGNiG Pucharu Polski miała cały tydzień. Ostatni mecz ligowy zespół rozegrał w czwartek, 20 maja, pokonując Azoty-Puławy 30:29. Weekend, 21-23.05. zawodnicy mieli wolny, by zregenerować się przed rozstrzygającym etapem sezonu. W miniony poniedziałek mistrzowie Polski trenowali dwukrotnie, a od wtorku raz dziennie. Zespół przyjedzie do Kalisza około południa w dniu meczu. Ze względu na kontuzje nie zagrają: Daniel Dujszebajew, Haukur Thrastarson (obaj przechodzą rehabilitację po zerwaniu więzadeł krzyżowych), Branko Vujović (uraz mięśni brzucha) oraz Tomasz Gębala (kontuzja stopy).
Mecz finałowy ma dla zespołu bardzo duże znaczenie. To możliwość zdobycia siedemnastego Pucharu Polski w historii klubu oraz pierwszego z dwóch tytułów krajowych w sezonie 2020/2021 – po rozczarowującym odpadnięciu z rozgrywek Ligi Mistrzów. Klub z Kielc u organizatora spotkania zamówił ponad 100 biletów.
Na ławce kieleckiej drużyny, w czasie pucharowej rywalizacji w Kaliszu, nie będzie mógł zasiąść Talant Dujszebajew. To efekt odsunięcia aż od sześciu spotkań Pucharu Polski przez komisarza rozgrywek ZPRP Piotra Mystkowskiego za zachowanie podczas półfinału tych rozgrywek z Orlenem Wisłą Płock.
– Ten sezon się dla mnie nie skończył. Jadę z zespołem do Kalisza, do Mielca, a potem będę również w Kielcach na meczu z Płockiem. Grupa Azoty Tarnów to zespół grający szybą piłkę ręczną, który rozwija się z roku na rok. Drużyna jest w Superlidze dopiero trzeci sezon, a osiągnęła już historyczny sukces, jakim jest finał PGNiG Pucharu Polski. Jest to zasługa wyłącznie całej ekipy i trenera Liljestranda – uważa były trener reprezentacji Polski.
Ze swej strony kapitan kielczan, Andreas Wolff twierdzi, że mecz będzie dużo trudniejszy od spotkań, które Łomża Vive rozegrała z Tarnowem w lidze . Nasz rywal staje przed możliwością zdobycia trofeum, chyba pierwszym w historii! Tarnowianie będą walczyć do upadłego. My oczywiście deklarujemy to samo. To może banał, ale w Niemczech mówimy, że w rozgrywkach o krajowy puchar wszystko może się zdarzyć. Mam nadzieję, że staniemy na wysokości zadania, wypełnimy naszą rolę jako faworyta, choć jestem w pełni świadomy, że nie będzie łatwo! – kończy niemiecki bramkarz.
Bilety dostępne na zprp.pl i eventim.pl