Jeszcze nigdy w historii Polacy do kolejnego mundialu nie przystępowali z mianem finalisty poprzedniego turnieju. Biało-Czerwoni swoje mecze grupowe rozgrywali w dawnej stolicy Chorwacji, Varażdinie.
Początek imprezy był bardzo obiecujący. Nasz zespół rozbił Algierię 39:22, a następnie po twardej walce zwyciężył Rosję 24:22. W spotkaniu ze „Sborną” naszym najlepszym zawodnikiem był Sławomir Szmal, który obronił trzy rzuty karne, uskrzydlając kolegów z drużyny. Niestety, w kolejnym meczu Polacy ulegli 29:30 trochę niedocenianej Macedonii Płn., dla której aż 13 bramek zdobył idol kibiców tego kraju, Kirył Lazarow. Na szczęście Polacy szybko otrząsnęli się po tej porażce i po dobrej grze pokonali Tunezję 31:27. 11 goli zaaplikował rywalom nasz lewoskrzydłowy Tomasz Tłuczyński. Drużynę wzmocnił obrotowy Artur Siódmiak, który z powodu kontuzji nie mógł wystąpić we wcześniejszych spotkaniach. Mimo to ostatni mecz grupowy z Niemcami zupełnie nie wyszedł naszej drużynie. Przegrana 23:30 z obrońcami mistrzowskiego tytułu zepchnęła polski zespół na 3. miejsce w grupie i pozbawiła punktów zaliczanych do tabeli rundy zasadniczej. Prowadziły Niemcy i Dania (po 4) przed Serbią i Macedonią (po 2 punkty). Z zerowym dorobkiem punktowym, ale lepszym bilansem bramkowym wyprzedzała nas jeszcze Norwegia. Droga do strefy medalowej była niezwykle trudna. Należało wygrać trzy kolejne spotkania i czekać na korzystne rozstrzygnięcia w innych meczach, w tym na potknięcie jednego z głównych rywali, Niemców bądź Duńczyków.
Drugą fazę turnieju w Zadarze rozpoczęli Polacy od starcia z aktualnymi mistrzami Europy, Duńczykami. Biało-Czerwoni zaskoczyli swoich rywali wielką determinacją i skutecznością wygrywając pierwszą połowę 20:12. W drugiej połowie rywale zmniejszyli nieco dystans, jednak ostatnie słowo należało do Polaków. Sławomir Szmal pokonał Hvidta rzutem przez całe boisko i ustalił wynik meczu na 32:28. Szanse Polaków zostały więc przedłużone, tym bardziej że Niemcy stracili punkty w meczu z Norwegią (24:25). Zdecydowany triumf drużyny Bogdana Wenty w meczu z Serbią 35:23 (znowu 11 bramek Tłuczyńskiego) jeszcze bardziej poprawiło atmosferę w zespole przed rozstrzygającym o awansie do strefy medalowej spotkaniem z Norwegią. Obok zwycięstwa nad Skandynawami warunkiem awansu Biało-Czerwonych był jeszcze brak remisu w starciu Dania – Niemcy. To drugie kryterium zostało spełnione, bo mecz ostatecznie wygrali Duńczycy 27:25, ale długimi okresami wynik oscylował wokół remisu i mocno drżały serca polskich kibiców.
Rywalizacja z Norwegią wywołał ogromne emocje. Mimo dużej determinacji Polaków przez długi czas utrzymywała się 2-3 bramkowa przewaga rywali. W samej końcówce spotkania nastąpił jednak cudowny zryw Biało-Czerwonych. Najpierw Jurasik zdobył „kontaktową” bramkę, a na pół minuty przed końcem meczu Gliński doprowadził do wyrównania na 30:30. Na 14 sekund przed końcowym gwizdkiem trener Norwegów poprosił o czas. Korzystając z okazji Bogdan Wenta przekazał swoim zawodnikom ostatnią instrukcję: „Panowie, mamy 15 sekund. Jak Norwegowie wprowadzą siódmego zawodnika, mamy pustą bramkę. Przerywajcie ich akcje. Gramy spokojnie, mamy dużo czasu…”. Wydarzenia, które miały za chwilę rozegrać miały do polskiego sportu wprowadzić nową jednostkę czasu. Jedna Wenta = 15 sekund. Stało się to co wydawało się praktycznie niemożliwe.
Na 6 sekund przed końcem spotkania piłkę przechwycił Artur Siódmiak i fantastycznym rzutem przez całe boisko zdobył zwycięską bramkę. Końcowy rezultat 31:30 oznaczał awans naszej drużyny do strefy medalowej. Radość Polaków nie miała granic, a rzut „Króla Artura” przeszedł do historii polskiej piłki ręcznej. W półfinale Polacy przegrali z Chorwacją 23:29. Jeszcze do przerwy toczyli wyrównane starcie z gospodarzami turnieju, ale w miarę upływu czasu tracili wiarę w końcowy sukces. Polakom pozostała walka o brązowy medal z Duńczykami. Znawcy tematu twierdzili, że pokonanie w tym samym turnieju rywala po raz drugi jest niezwykle rzadkie. A jednak…
Zaczęło się nie najlepiej. Nastąpiło jednak cudowne przebudzenie się Karola Bieleckiego, który odtąd wszystko zamieniał na bramki. Łącznie „Kola” zdobył 10 goli, co przy coraz lepszej dyspozycji naszych pozostałych graczy pozwoliło na zdobywanie kolejnych bramek. Seria pięciu goli między 50 a 55 minutą spotkania rozstrzygnęła tę rywalizację na korzyść Biało-Czerwonych. Polska została trzecią drużyną świata Najskuteczniejszym w polskiej drużynie był lewoskrzydłowy Tomasz Tłuczyński z dorobkiem 58 bramek. W najlepszej „siódemce” turnieju, na prawym rozegraniu znalazł się Marcin Lijewski, powtarzając swój sukces sprzed dwóch lat.
Wyniki Polski:
Runda wstępna
Polska – Algieria 39:22 (17:8)Rosja – Polska 22:24 (14:11)
Polska – Macedonia Płn. 29:30 (15:16)
Polska – Tunezja 31:27 (16:11)
Niemcy – Polska 30:23 (14:11)
Runda zasadnicza
Polska – Dania 32:28 (20:12)Serbia – Polska 23:35 (7:21)
Polska – Norwegia 31:30 (14:14)
Półfinał
Chorwacja – Polska 29:23 (14:13)
o 3. miejsce
Dania – Polska 23:31 (11:14)
Skład Polski:
Bramkarze: Sławomir Szmal, Adam Malcher
Obrotowi: Bartosz Jurecki, Artur Siódmiak, Daniel Żółtak
Rozgrywający:, Karol Bielecki, Bartłomiej Jaszka, Michał Jurecki, Mariusz Jurkiewicz, Krzysztof Lijewski, Marcin Lijewski Damian Wleklak,
Skrzydłowi: Rafał Gliński, Patryk Kuchczyński, Mariusz Jurasik, Tomasz Tłuczyński
Trenerzy: Bogdan Wenta i Daniel Waszkiewicz