Drużyna Industria Kielce zremisowała na wyjeździe z chorwackim HC Zagrzeb w ramach 7. kolejki Ligi Mistrzów (22:22). Mistrzowie Polski w ostatnich sekundach mieli szansę na wywalczenie dwóch punktów, jednak rzut Dylana Nahiego zatrzymał fantastycznie dysponowany we wtorek bramkarz rywali Matej Mandić.
HC Zagrzeb – Industria Kielce 22:22 (11:10)
Industria Kielce: Wałach, Wolff – Olejniczak 2, Wiaderny 1, Kounkoud 2, Sićko 1, A. Dujshebaev 2, Tournat 3, Karacić 3, D. Dujshebaev 4, Thrastarson, Paczkowski 1, Gębala, Karalek 1, Nahi 2
RK Zagrzeb: Panjtar, Mandic – Kos 5, Cavar, Walczak 3, Faljic, Klarica 3, Gojun, Srna 3, Sirotic, Cupic 3, Dibirov 3, Kavcic 1, Glavaš, Morales 1, Suholežnik
Mistrzowie Polski powrócili do rozgrywek Ligi Mistrzów jako czwarta drużyna świata po zakończeniu turnieju IHF Super Globe 2023. Tym razem kielczanie udali się do Zagrzebia, gdzie punkty w tegorocznej edycji Champions League traciły już mocne skandynawskie ekipy jak Aalborg Handbold czy Kolstad Handball.
Dlatego też sytuacja w tabeli Grupy A z udziałem żółto-biało-niebieskich jest niezwykle interesująca. Choć przed rozpoczęciem czwartkowych zmagań Industria Kielce zajmowała dopiero piąte miejsce, ewentualne zwycięstwo w stolicy Chorwacji mogło dać kielczanom awans nawet na drugą lokatę.
Apetyty podopiecznych trenera Talanta Dujshebaeva były tym większe, że w ostatnich tygodniach do gry wrócili liderzy kieleckiego zespołu. W bramce znów stoi Andreas Wolff, na prawym rozegraniu biega Alex Dujshebaev, a z lewej strony potężnym rzutem straszy Szymon Sićko. Po drugiej stronie parkietu kielczanie spotkali także kilka znajomych twarzy z Ivanem Cupiciem czy Patrykiem Walczakiem (obaj w przeszłości występowali w Kielcach) na czele.
Gospodarze ani myśleli jednak ustąpić pola bardziej renomowanym rywalom. Wręcz przeciwnie, drużyna HC Zagrzeb przystąpiła do meczu niezwykle zmotywowana i jako pierwsza narzuciła swoje warunki gry. Między chorwackimi słupkami świetnie spisywał się Matej Mandić, który tylko do przerwy odbił aż dwanaście piłek (57% skuteczności!), w obronie harował Patryk Walczak, a w ataku spektakularne próby oddawał Zvonimir Srna. Efekt? Prowadzenie gospodarzy 7:3 po 10. minutach gry.
Właśnie w tym momencie o przerwę na żądanie poprosił Talant Dujshebaev. Uwagi kieleckiego szkoleniowca pozytywnie wpłynęły na zespół, który w ciągu kilkunastu minut ponownie doprowadził do remisu (10:10). Industria Kielce zwarła szyki w obronie, a w bramce kilkukrotnie pomógł Andreas Wolff. Gdy już wydawało się, że kielczanie przejmą pałeczkę liderów, za każdym razem na drodze Mistrzów Polski stawał jednak Matej Mandić. Dzięki fenomenalnej formie chorwackiego golkipera gospodarze utrzymali do przerwy minimalne prowadzenie (11:10).
Po powrocie do gry spotkanie wciąż mijało w rytmie gol za gol, na tablicy wyników często gościł remis, ale kielczanie nie mogli przełamać inicjatywy gospodarzy. Na lidera wśród Mistrzów Polski powoli wyrastał Daniel Dujshebaev, po drugiej stronie parkietu najczęściej trafiał Miloš Kos. Już do końca meczu żadna z ekip nie potrafiła zbudować większej przewagi. W decydujący fragment z nieznaczną zaliczką weszli Chorwaci (20:18, 50. min.),
Jeszcze 120 sekund przed końcem meczu gospodarze wciąż prowadzili dwiema bramkami (22:20). Końcówka należała jednak do kielczan, którzy stanęli nawet przed szansą na zwycięstwo! Trafienie kontaktowe zdobył Alex Dujshebaev, następnie żółto-biało-niebiescy przechwycili piłkę, a Nicolas Tournat wyrównał stan meczu (22:22). W kolejnej akcji piłkę wyłuskał Dani Dujshebaev, akcję ustawił trener Talant Dujshebaev, ale rzut Dylana Nahiego zatrzymał Matej Mandić, który w całym spotkaniu zanotował aż siedemnaście skutecznych interwencji. Spotkanie zakończyło się zatem remisem po 22.
We wtorek na parkiecie zameldowało się czterech reprezentantów Polski. Trzy bramki zdobył Patryk Walczak, dwa gole dołożył Michał Olejniczak, a po jednym trafieniu zdobyli Szymon Wiaderny i Szymon Sićko.
