Tristan Morawski ma niespełna 20 lat, urodził się w Nowym Jorku, ale w jego żyłach płynie polska krew. Jego ojciec Tomasz to były zawodnik m.in. Zagłębia Lubin oraz 22 krotny reprezentant Polski. To właśnie on zaraził syna miłością do piłki ręcznej. Przeczytajcie co powiedział nam Tristan przed meczem finału Pucharu Prezydenta, w którym Polska zmierzy się z USA.
W latach 1998-2002 Twój tata wystąpił w reprezentacji Polski 22 razy i zdobył 45 bramek, grając u boku takich zawodników jak m.in. Grzegorz Tkaczyk, Mariusz Jurasik, Damian Wleklak, Artur Siódmiak, Sławomir Szmal czy obecny trener reprezentacji Polski Marcin Lijewski. Czy to właśnie Twój tata zaszczepił w Tobie miłość do piłki ręcznej?
Tak, od kiedy pamiętam tata wciągał mnie w ten sport za sobą. Zabierał mnie na mecze czy treningi gdzie mogłem oglądać jego grę z boku. Urodziłem się w USA, przez blisko 7 lat wychowywałem się w Polsce, następnie mieszkałem w Kanadzie, ale gdy przeprowadziliśmy się do Niemiec, tata zapisał mnie do drużyny i od tego momentu zacząłem się w tym sporcie rozkręcać.
Pasję do piłki ręcznej przejął również Twój 17-letni brat Kailan?
Dokładnie tak. Właśnie przeniósł się z Hamburga do zespołu Wybicki Kielce. Ja przeniosłem się do Pogoni Szczecin, także jak widać ciągnie nas do Polski. Wszyscy w rodzinie jesteśmy zafascynowani tym sportem.
Masz dwa obywatelstwa: polskie i amerykańskie. Miałeś okazje reprezentować USA na Mistrzostwach Świata U21 w 2023 roku, teraz uczestniczysz w turnieju seniorskim. Powiedz jak wygląda piłka ręczna w Stanach Zjednoczonych?
W tym momencie nie jest to coś tak bardzo popularnego jak NFL czy NBA, ale wydaje mi się że piłka ręczna jest na dobrym torze. Czynione są starania by uruchomić rozgrywki ligowe, na pewno zajmie to jeszcze trochę czasu by rozkręcić to tak jak NBA czy NFL. Wydaje mi się jednak, że z tym zarządzaniem idzie to w dobrym kierunku.
Badminton, tenis stołowy i piłka ręczna to jedyne trzy dyscypliny, w których Stany Zjednoczone nie sięgnęły po medal olimpijski. Przed Wami Igrzyska w Los Angeles. Czy to cel długofalowy Waszej reprezentacji?
Tak jest to nasz cel, by na tych Igrzyskach osiągnąć sukces. Cały czas pracujemy czy to na obozach, czy tu na Mistrzostwach Świata tak by krok po kroku budować naszą drużynę. Podczas tych Igrzysk Olimpijskich chcemy odnieść sukces.
W finale Pucharu Prezydenta będziecie mieć okazję zagrać przeciwko Polsce, która jest Tobie bardzo bliska. Mimo, że nie byliśmy w tej samej grupie, czekałeś by trafić na Polskę? Co czujesz przed takim spotkaniem?
Szczerze mówiąc nie mogłem doczekać się tego meczu i bardzo mi zależało na tym by wygrać wszystkie mecze w naszej grupie. Jest to dla mnie oczywiście bardzo ciężkie, bo są to dwa kraje, które leżą mi blisko serca. Zależało mi by zagrać przeciwko Polsce i z ciężkim sercem będę stawał na boisku i grał przeciwko Polsce.
Jest więc szansa, że zanucisz oba hymny?
Na pewno!
Czy po tym jak wygraliście swoją grupę i okazało się, że zmierzycie się z Polską, miałeś okazję porozmawiać ze swoim tatą? Jak na to zareagował?
Tak, rozmawiałem z moim tatą. Był bardzo dumny. Rozmawialiśmy wcześniej o tym jakby to było gdybym wystąpił przeciwko Polsce i jakby to wyglądało. Było to z pewnością naszym wspólnym celem żebym wystąpił w meczu przeciwko Polsce.
Jak zatem oceniłbyś reprezentacje Polski przed tym meczem?
Moim zdaniem ta drużyna jest naprawdę dobra. Chłopaki mieli po prostu pecha. Cały zespół to zdolni gracze i naprawdę dużo potrafią. Czasami po prostu ma się niefart i trafi się na cięższą grupę. To, że chłopaki są tutaj i walczą z nami o 25 miejsce nie jest oznaką, że mamy słabą kadrę. Pomimo, że przegrali z Niemcami czy Szwajcarią to pokazali, że walczą do końca.
fot. Sasa Pahic Szabo / IHF