Orlen Wisła Płock w Szwecji zakończyła fazę grupową Ligi Mistrzów. Mimo porażki z IFK Kristianstad (20:24), Nafciarze awansowali do kolejnej rundy, co zapewnili sobie jeszcze przed wyjazdem do Skandynawii.
W Kristianstad Nafciarze kończyli fazę grupową Ligi Mistrzów. Tym razem bez noża na gardle, bowiem po świetnym meczu z GOG w minioną sobotę (27:24) Orlen Wisła zapewniła sobie awans do kolejnej rundy z drugiej lokaty. Do Szwecji poleciał zatem nieco zmieniony zespół z wieloma wychowankami w składzie. Trener Sabate miał wreszcie okazję poeksperymentować i dać odpocząć liderom.
Rywale pod wodzą Ljubomira Vranjesa, choć już bez nadziei na awans, wciąż bardzo chcieli pokazać się z dobrej strony. Nieudany początek roku zaprzepaścił ich szansę na walkę o promocję, ale ostatnie dobre wyniki (jak ostatnie zwycięstwo z Kadetten 29:26) pozwoliły nieco zmazać plamę i wrócić do formy. Szwedzi udowodnili to także w meczu z Wisłą, już po czterech minutach prowadząc 4:1.
Płocczan przez całą pierwszą połowę nękał Valter Chrintz. Skrzydłowy Szwedów przed zmianą stron nie pomylił się ani razu w siedmiu próbach. Kilka z nich wykonał w kontrataku, dzięki bardzo twardej i skutecznej obronie IFK, z którą goście mieli olbrzymie problemy od pierwszych minut.
Dość powiedzieć, że z zaledwie dziewięciu zdobytych bramek przez Wisłę do przerwy, ponad połowa, bo aż pięć, była autorstwa Zigi Mlakara. Głównie po indywidualnych akcjach. To właśnie po jednym z jego trafień Wisła odzyskała kontakt z rywalem (8:9, 17. min,), jednak z każdą kolejną minutą gole przychodziły Polakom coraz trudniej.
A gospodarze punktowali aż miło. Dzięki czterem bramkom z rzędu wyszli na najwyższe jak dotąd prowadzenie (13:8, 25. min), a do przerwy do swojej przewagi dołożyli jeszcze jedno trafienie (15:9). Największa różnica leżała właśnie w skuteczności obu ekip. IFK dominowało w tym elemencie, mogąc pochwalić się statystyką 68 proc. udanych akcji w ofensywie przy bladych 43 proc. po stronie Wisły. Swoje trzy gorsze do tego wyniku dołożył szwedzki golkiper Richard Kappelin.
Gospodarze ani myśleli zwalniać tempa także po zmianie stron. Szybkie dwie bramki po wznowieniu gry dały im już ośmiobramkową zaliczkę (17:9, 32. min.). “Dziewiątka” pękła zaś siedem minut później (19:10). Dopiero wówczas Szwedzi zdjęli nieco nogę z gazu.
Nafciarze zaczęli nieco zmniejszać straty, przez chwilę przypomniał się fantastyczny pościg Nafciarzy w meczu z GOG. Tym razem powtórki z rozrywki jednak nie było. Co prawda płocczanie w 52. minucie zredukowali przewagę gospodarzy do pięciu bramek (16:21), jednak do końcowej syreny odrobili jeszcze tylko jedną (20:24). IFK dość pewnie kontrolowało przebieg spotkania.
Najskuteczniejszy wśród Nafciarzy pozostał Mlakar (7), a wśród Szwedów Chrintz (10). Na uwagę zasługują debiutanckie trzy bramki w Champions League młodego skrzydłowego Wisły, Mikołaja Czaplińskiego.
To koniec grupowych zmagań dla Orlen Wisły. W kolejnej rundzie jej przeciwnikiem będzie hiszpańska Bidasoa Irun.
Liga Mistrzów / Grupa D / 10. kolejka:
IFK KRISTIANSTAD – ORLEN WISŁA PŁOCK 24:20 (15:9)
IFK: Larsson, Kappelin – Nyfjall 4, Henningsson 1, Ocvirk 1, Gudmundsson 4, Hallen, Ehn 2, Birkefeldt, Einarsson 2, Jurmala, Chrintz 10, Halen, Jaballah.
WISŁA: Morawski, Kozłowski – Stenmalm, Zdrahala, Matulić 3, Ruiz 3, Góralski, Piechowski 1, Mierzwicki, Krajewski 2, Żabić, Kowalski, Czapliński 3, Mindegia 1, Mlakar 7, Jankowski.
Sędziowali: Miklos Andorka oraz Robert Hucker (z Węgier)