3 października 2020

Rewanż również dla Szwedek

Drugi mecz towarzyski kobiet Szwecja – Polska zakończył się również wygraną zespołu „Trzech Koron” . W Ystad gospodynie triumfowały 27:21. W czwartek Szwedki wygrały 21:19. Obie drużyny przygotowują się do grudniowych mistrzostw Europy.  

Marta Gęga Fot: Piotr Matusewicz / PressFocus

Rewanżowe spotkanie to bardzo dobry początek w wykonaniu Polek. Zespół Arne Senstada rozpoczął występ od trafienia Moniki Kobylińskiej. A między słupkami udanymi interwencjami popisywała Weronika Gawlik. Świetną partię rozgrywała Marta Gęga, która rzuciła cztery z pięciu pierwszych  bramek drużyny. Gdy dodamy do tego dorobku trzy gole kapitan Kobylińskiej nie dziwił wynik na tablicy, wskazujący prowadzenie Biało-Czerwonych (7:6). Skutecznych rzutów z drugiej linii Polek brakowało w spotkaniu trzy dni temu w Lund.  

Dużo minut na środku rozegrania otrzymywała nadzieja polskiego handbala, Julia Niewiadomoska. Wystarczyły jednak niewykorzystane sytuacje naszej drużyny, dwie kontry Szwedek i to one były na plus 2. Jedną z tych akcji zakończyła rozgrywająca setny mecz w kadrze „Trzech Koron”, obrotowa Linn Blohm.

Dużo krwi naszym psuła Nathalie Hagman. Pod koniec pierwszej połowy skrzydłowa stanęła przed szansą na szóstą bramkę – na liczniku miała m.in. dwie z rzutów karnych. Jej trzecie podejście z 7 metra zakończyło się efektowną obroną (także po dobitce) Gawlik.

W sobotę okazję do gry dostała również Aleksandra Zych, która nie czekała długo na poprawienie dorobku zespołu. Dalej jednak trzeba było „gonić” wynik. Trener Senstad podobnie jak w pierwszym meczu ze Szwedkami decydował się na wariant gry bez bramkarki. Na przerwę w lepszych humorach schodziły jednak Szwedki, prowadząc dwoma golami.   

Bramkowa kontaktowa Dagmary Nocuń zaostrzyła apetyt polskiej ekipy. Do remisu szybko doprowadziła Kobylińska, ale trafienie okupione zostało skręceniem stawu skokowego naszej kapitan.
Była nawet szansa na objęcie prowadzenia, ale podjęte ryzyko nie zakończyło się niepowodzeniem.
Nasze golkiperki – w tym Ada Płaczek – ratowały zespół w beznadziejnych wydawało się sytuacjach, ale limit szczęścia też był na wyczerpaniu. Bardzo odczuwalny był brak na boisku Kobylińskiej. Dobrze, że Gęga odzyskała skuteczność. Lewa rozgrywająca, w tym okresie, miała jednak w akcjach ofensywnych małe wsparcie ze strony koleżanek. Nic dziwnego, że Szwedki powiększały przewagę i to aż do siedmiu trafień. W ich szeregach do grona snajperek, dwójki Blom i Hagman, dołączyła rozgrywająca Nina Dano. Na listę strzelców wpisała się również szwedzka bramkarka Filippa Idehn.

Biało-Czerwone w akcjach ofensywnych wróciły do wariantu bez bramkarki. Nie przynosiło to jednak spodziewanych efektów. Gra Polek momentami mogła się podobać, ale było to zdecydowanie za mało, aby zanotować choćby remis z poprawnie grającymi rywalkami.

SZWECJA – POLSKA 27:21 (14:12)

SZWECJA: Idehn, Bundsen, Ryde – Fernis,  Stroemberg 1, Blohm 5, Forsberg 1, Westberg, Rask 2, Dano 6, Lagerquist, Gullden 1, Blomstrand, Hagman 7, Thorleifsdóttir 3, Rosell. Kary 2 min.

POLSKA: Płaczek, Gawlik – Górna, Łabuda 1, Kobylińska 6, Gęga 7, Grzyb 1, Zych 1, Drabik 2, Rosiak, Niewiadomska, Wołoszyk, Nosek 1, Szarawaga 1, Świerżewska, Nocuń 1. Kary 2 min.

SKLEP KIBICA

KOSZULKI | SZALIKI | CZAPKI | GADŻETY

Pin It on Pinterest