11 lutego 2021

Paczkowski pomógł ograć kielczan

Łomża Vive Kielce przegrała na wyjeździe z Mieszkowem Brześć 30:35 (11:15). Była to druga przegrana mistrzów Polski w tym sezonie Ligi Mistrzów, a jednocześnie drugi mecz rozegrany przez nich w ciągu 48 godzin. We wtorek kielczanie wygrali z Porto 32:30.  

Szymon Sićko zaliczył udany początek meczu Fot. Adam Starszyński / PressFocus

Historia bezpośrednich potyczek przemawiała na korzyść mistrzów Polski. W ciągu ostatnich pięciu lat Mieszków na 11 meczów tylko raz wygrał z Vive (28:25 w 2017). Dla kielczan nowością w Brześciu byli kibice, których na swoich meczach nie widzieli od prawie roku. To efekt przepisów, które zezwalają na Białorusi zajecie przez widzów 50 procent pojemności obiektów sportowych. W obu zespołach wystąpiło wielu niedawnych uczestników egipskiego mundialu, w tym dwójka brązowych medalistów, w postaci braci Alexa i Daniela Dujszebajew.

Goście mecz rozpoczęli od wykorzystania dwóch rzutów karnych. Rywale dość szybko zrewanżowali się dwoma celnymi rzutami. Dobrze wykalibrowaną strzelbę zabrał ze sobą do Mińska Szymon Sićko. Reprezentant Polski zaliczył trzy z pierwszych pięciu trafień drużyny. Niestety na tym jego popisy strzeleckie w tym mecz się skończyły. Goście dochodzili do dogodnych sytuacji, ale Ivan Pesić dobrze wywiązywał się z roli bramkarza. Chorwat był bezradny po atomowych uderzeniach Aleksa Dujszebajewa. Po drugiej stronie boiska przypomniał o sobie wypożyczony z Vive… były reprezentant Polski, Paweł Paczkowski. Jego dwa trafienia przyczyniły się do pięciobramkowego prowadzenia gospodarzy. Inna sprawa, że grą Mieszkowa doskonale dyrygował Stas Skube.

Już pierwsza akcja po przerwie przyniosła powiew optymizmu dla gości. To trafienie zaliczył Nicolas Tournat. Kolejne minuty nie były już tak skuteczne w wykonaniu zespołu Talanta Dujszebajewa. Owszem kielczanie powiększali dorobek bramkowy, ale rywale nie pozostawali dłużni. Szansę na zmniejszenie strat dawało podwójne osłabienie drużyny z Brześcia. Nic z tego nie wyszło. Antidotum na zastopowanie gospodarzy miało być posłanie między słupki Miłosza Wałacha. Nasz młody bramkarz nie był jednak w stanie zastopować rozpędzonej maszyny brześcian. Wolff wrócił na posterunek. Cóż z tego skoro przewaga rywali wciąż wynosiła 7-8 bramek. Na to solidnie zapracowali m.in. Paczkowski i Skube, którzy walnie przyczynili się do piątej wygranej mistrza Białorusi w rozgrywkach.
 
Przypomnijmy, że w minioną środę, decyzją Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej, zmianie uległ system rozgrywek Ligi Mistrzów. Do kolejnej fazy, 1/8 finału, awansują wszystkie drużyny, biorące udział w fazie grupowej. Miejsca zajęte w trakcie tej rywalizacji posłużą do rozstawienia par TOP16. Drużyny z miejsc 1-2 nie awansują, jak przewidywano wcześniej, bezpośrednio do ćwierćfinału, ale zagrają o promocję z drużynami z miejsc 7-8. Kielczanie nadal mają duże szanse na zajęcie jedną z dwóch pierwszych pozycji w tabeli.

W następnym spotkaniu Łomża Vive podejmie (18 lutego) norweski Elverum.

Liga Mistrzów / Grupa A / 11. kolejka:

Mieszków Brześć – Łomża Vive Kielce 35:30 (15:11)
Mieszków:
Pesić, Mackiewicz –Budzeika 1, Panić, Jurinok 1, Skube 7,Szumak 5, Baranow, Razgor 2, Paczkowski 5, Obranović 5, Sielwiesiuk 3, Wajłupow 4, Malus, Vranjes 2, Silko. Kary 8 min.
Łomża Vive: Wolff, Wałach – Vujović 2, Olejniczak 2, Sićko 3, A. Dujszebajew 5, Tournat 1, Karacić, Kulesz 4, Moryto 3. Surgiel 1, Kaczor, D. Dujszebajew, Gębala 1, Karalek 5, Gudjonsson 3. Kary 10 min.
Sędziowali: Ewgienij Zotin, Siarhei Kot (Rosja). Widzów 2040.

SKLEP KIBICA

KOSZULKI | SZALIKI | CZAPKI | GADŻETY

Pin It on Pinterest